Reżyserka i dramatopisarka,
absurdystka.
Wierzy w sens rzetelnej pracy.

muzyka: I. Gawlikowski, M.Witkowski, słowa: J. Gerigk

Wykładowca Akademii Sztuk Teatralnych im. St. Wyspiańskiego w Krakowie Filia we Wrocławiu.

Badaczka teatru komponowanego, praca doktorska na ten temat obroniona w 2017 roku.

Ukończyła z wyróżnieniem Wydział Reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie filia we Wrocławiu, specjalizacja: reżyseria teatru lalek. Praca magisterska: Przedmiot w teatrze na podstawie twórczości T. Kantora, J. Szajny, J. Grzegorzewskiego oraz autorskiego projektu.

Urodzona w Starogardzie Gdańskim.

W roku akademickim 2009/2010 odbyła roczny staż w

Akademie Múzických Umění Divadelní Fakulta (DAMU) w Pradze.

Teatrolog, absolwentka

Akademii Teatralnej w Warszawie, studia na Wydziale Wiedzy o Teatrze.

Praca magisterska: Kobieta w dramatach St. I. Witkiewicza. Ukończyła także: Studium Technik Teatralnych i Filmowych w Łodzi. Państwowe Pomaturalne Studium Kształcenia Animatorów Kultury w Ciechanowie, specjalność: teatr.

W Łodzi, przez siedem lat prowadziła własną działalność teatralną, w ramach której organizowała, prowadziła i reżyserowała autorskie spektakle. Pracowała z młodzieżą i dorosłymi. Prowadziła autorskie warsztaty i edukacje teatralne. Inicjowała, organizowała oraz koordynowała festiwale teatralne oraz projekty z pogranicza plastyki i teatru. Odbyła dwuletnią praktykę w teatrze pantomimy.

Pisze adaptacje i sztuki teatralne. Członkini ADiT.

W roku 2010 otrzymała nagrodę na

Festiwalu Dramaturgii Współczesnej w Poznaniu, w Teatrze Polskim w Poznaniu,

tam też odbyło się czytanie sceniczne nagrodzonego tekstu. 

Stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Odbyła liczne praktyki teatralne i współpracuje z NoKakabus w Pradze.

W Wyższej Szkole Humanistycznej we Wrocławiu prowadzi autorski program w ramach przedmiotu Techniki prezentacji.

Nominowana do Nagrody Wrocławskich Odkryć Artystycznych Warto 2015.

Uzasadnienie nominacji według jurorki Warto – Aleksandry Konopko:

Gerigk dokonała błyskotliwej adaptacji tekstu Piotra Gęglawego i współpracującego z nim Romka Zańki. Stworzyła kameralną, mądrą sztukę, dzięki której upadają wszelkie stereotypy, uprzedzenia oraz narzucone normy i reguły. Reżyserka udowodniła, że wyobraźnia i wolność twórcza są największymi sprzymierzeńcami artysty i sztuki. Aby stworzyć takie przedstawienie, nie wystarczy dobrze opanowany warsztat reżyserski. Trzeba mieć także nieprzeciętny talent, a jednocześnie być pokornym i niezwykle otwartym.

Zachęcam do przeczytania wywiadów ze moim udziałem

Spektakle

Życia trzy wersje

Życia trzy wersje

Yasmina Reza

Praca reżyserska ze studentami PWST we Wrocławiu.

Obsada: Marcelina Szczpaniak, Joanna Wąż, Mikołaj Biernacki, Mateusz Płocha

Wrocław, 2011

Pokój przechodni

Pokój przechodni

Monodram na podstawie dramatu Trzy siostry Czechowa, pt. Pokój przechodni

Adaptacja, reżyseria: Joanna Gerigk

Obsada: Angelika Pytel

Wrocław, 2010

Szpak Fryderyk

Szpak Fryderyk

(…) Jednak, aby stworzyć dobre warunki i pole dla działania fantazji w teatrze, nie trzeba wcale sięgać po złożone i skomplikowane narzędzia. Przekonuje o tym „Szpak Fryderyk” (Spatz Fritz) – spektakl w reżyserii Joanny Gerigk, zaprezentowany poza konkursem na tegorocznym Festiwalu Sztuk Współczesnych Dla Dzieci i Młodzieży Kon-teksty w Poznaniu. Przedstawienie nie tylko stanowi ciekawie opowiedzianą i oryginalnie przedstawioną historię, ale przede wszystkim w niekonwencjonalny sposób pobudza wyobraźnię odbiorcy, dając mu pole do indywidualnej interpretacji.” Anastazja Popławska Nowa Siła Krytyczna 25-11-2011

Autor: Rudolf Herfurtner

Reżyseria: Joanna Gerigk, Scenografia: Katarzyna Borkowska, Kontrabas: Jakub Korczyński

Obsada: Karolina Gorzkowska, Michał Żołyński

Prezentacje spektaklu na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek Spotkania w Toruniu oraz Międzynarodowym Festiwalu Kon-teksty w Poznaniu, a także przeglądzie teatralnym w Krośnie.

Teatr Formy, Wrocław 2011

Czekając na Godota

Czekając na Godota

Samuel Beckett

Praca reżyserska ze studentami PWST we Wrocławiu

Obsada: Jerzy Górski, Adam Pietrzak

Wrocław, 2014.

Magiel/Mandl

Magiel/Mandl

Tematem przewodnim jest strach, wszelkie formy jakie przybiera, jak działa w zależności od osoby, sytuacji, wzajemnych zależności. Osią dramaturgiczną spektaklu są sytuacje ukazujące wpływ, jaki mają na bliskich sobie ludzi, ukrywane latami lęki. 

Spektakl zrealizowany w koprodukcji polsko – czeskiej. Powstał dzięki wsparciu Szkoły teatralnej DAMU w Pradze oraz Fundacji ŽIVOT UMĚLCE.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Joanna Ziółkowska

Współpraca muzyczna: Milan Mikšíček

Obsada: Anežka Rusevová, Pavel Kryl, Johana Jurášová, František Xaver Watzl, Martina Balážová

Divadlo Inspirace, Praga 2010

Le Filo Fable

Le Filo Fable

Scenariusz napisany na podstawie bajek filozoficznych z różnych stron świata. „Kreacyjny i zabawny, nie daje jasnych odpowiedzi, wciąga dzieci do zabawy”. 

(…) Młodzi widzowie siedzą dookoła przestrzeni scenicznej, w zasadzie o centymetry od aktorów. A aktorstwo jest tu bardzo sprawne. Tempo gry, sypiące się jak z rękawa reżyserskie pomysły, to niewątpliwie atuty tego powstałego w wałbrzyskim Teatrze Lalki i Aktora spektaklu.”  Bartłomiej Miernik, miernik teatru, 22 stycznia 2013.

Spektakl zrealizowany w języku polskim oraz angielskim.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Jan Polivka 

Obsada: Sylwia Nowak, Jakub Grzybek, Paweł Pawlik

Atest ASSITEJ – Świadectwo Wysokiej Jakości i Poziomu Artystycznego za 2012 rok

Nagroda „Kot w worku” na XVII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży KORCZAK 2013

Zespołowa Nagroda Aktorska na IV Festiwalu Teatrów Ożywionej Formy MASKARADA, Rzeszów 2013

Laureat konkursu Projektu Teatr Polska 2014 jedziemy z teatrem

Najlepszy spektakl dla dzieci w 2012 roku wg krytyka teatralnego Bartłomieja Miernika

Cukier

Cukier

http://youtu.be/u5hIs0szrmk

Cukier to sceniczna propozycja nie do odrzucenia dla tych, którzy w teatrze szukają absurdalnego poczucia humoru, doprecyzowanego w najdrobniejszym szczególe warsztatu aktorskiego oraz wrażliwości na materię i jej możliwości ograniczenia. Spektakl urzeka prostotą rozwiązań z lekkością kokietujących wyobraźnię. Czysta przyjemność widza, harówka w pocie czoła realizatorów.” Agnieszka Dziedzic, Teatralia Kraków.

„Cukier Joanny Gerigk to opowieść o imaginacyjnej podróży trzech przyjaciół w poszukiwaniu tytułowego cukru, który symbolizuje szczęście oraz sens życia. Spektakl pełen inteligentnego humoru, przemyślanych i precyzyjnie wykonanych gagów oraz pomysłowo wprowadzonych elementów animacji.” Forum młodej reżyserii, Kraków listopad 2013.

Scenariusz inspirowany twórczością Borisa Viana i Eckharta Tolle.

Scenariusz, Reżyseria: Joanna Gerigk, Scenografia: Magda Nowak, Muzyka: Mikołaj Laskowski

Obsada: Alan Bochnak, Łukasz Batko/Mateusz Brodowski, Jarosław Paczyński, Mateusz Zagórski

Nagroda Marszałka Województwa Dolnośląskiego. Dyplom roku 2013 PWST we Wrocławiu.

Prezentowany na otwarcie przeglądzie teatralnym w Krośnie, a także Forum Młodej Reżyserii w Krakowie i otwarciu działalności Willa Fundacja Sopot Centralny.

Foto: Jerzy Chaba 

Wrocław, 2012

Trailer spektaklu:
https://joannagerigk.pl/wp-content/uploads/2022/12/32743158_209260109801644_523232990675861504_n.mp4

Vodníkův sen

Vodníkův sen

Humorystyczna, bajkowa opowieść o kryzysie życiowym pewnego Wodnika. Wtedy, gdy postanowił  radykalnie zmienić swoje życie, zaczęły się dziać przedziwne, tajemnicze i nieprzyjemne rzeczy. Opowieść o tym, że czasem lepiej docenić to, co się ma i to kim się naprawdę jest.

Scenariusz: Joanna Gerigk, Daniel Svoboda, Reżyseria: Joanna Gerigk, Muzyka: Tomáš Kořének

Obsada:Kajetán Písařovic, Daniel Svoboda, Martina Balážová/ Týna Průchová

Strašnické divadlo Praga, 2011

Trailer spektaklu:
https://www.youtube.com/watch?v=llsAAko2vHM&ab_channel=ArtWayz.s.

To nie była Wigilia

To nie była Wigilia

Scenariusz inspirowany prawdziwą historią. Zdarzenie opisane w gazecie, dotyczyło śmierci bezdomnego nocującego w kamienicy w Warszawie. Spektakl, rozważa inne możliwości zakończenia tej dramatycznej historii. Inspiracją w budowaniu scenariusza oraz pracy z aktorami były metody i techniki dramy.


W przygotowaniu tej realizacji pomocne były odbyte kursy i szkolenia:

Kurs dramy II stopnia  stosowanie technik i strategii teatralnych na wszystkich etapach edukacji, wychowania i terapii dzieci, młodzieży oraz osób dorosłych. 

Cykl szkoleń metodycznych: Nauczyciele wobec patologii społecznej, Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów KLANZA


Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk, scenografia: Michał Dracz, muzyka: Michał Prynda

Obsada: Dominika Skoczylas, Joanna Wiśniewska, Szymon Nygard, Mateusz Zagórski

Prawa autorskie posiada firma makfilm.

Wrocław, 2014

O Bodříkovi

O Bodříkovi

Scenariusz spektaklu inspirowany opowiadaniem Boženy Němcové.

Opowiada historię dwóch wędrownych sprzedawców, którzy w wyniku jednej z częstych kłótni między sobą, inicjują stwarzają na scenie ciąg zdarzeń o przeżyciach psa Bodříka. Bodříka, starego, wiernego psa, którego opiekun wyrzuca z domu i zastępuje pełnym życia lecz niedoświadczonym szczeniakiem.

Spektakl traktuje o problemie starzenia się, czy starości, i tego, na ile jest się jeszcze wtedy potrzebnym. Zrealizowany w technice lalki improwizowanej. Wszystkie postaci oraz miejsca akcji tworzone są z przedmiotów znajdujących się na scenie.

Scenariusz: Joanna Gerigk, Daniel Svoboda, Scenografia: Joanna Gerigk, Muzyka: Jaroslav Noga, Konsultacje animacyjne: František Xaver Watzl

Obsada: Rostislav Trtík, Daniel Svoboda

Foto: Karel Zakar

Strašnické divadlo Praga 2013

Pocztówki z Karłowic

Pocztówki z Karłowic

https://www.youtube.com/watch?v=vt5qIAQEiHA

Reportaż teatralny na trójkę aktorów, przedmioty i orkiestrę. Spektakl powstał na podstawie wspomnień mieszkańców Karłowic, jednej z dzielnic Wrocławia. Lekcja historii obejmująca najważniejsze wydarzenia z okresu od 1945 aż do dziś.

Przedstawienie zostało zrealizowane we współpracy z Fundacją Teatr Nie-taki oraz z Teatrem im. H. Modrzejewskiej w Legnicy. 

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Muzyka: Yurodivi

Obsada: Marta Karmowska, Paulina Walendowska, Jerzy Górski

Możliwość prezentacji spektaklu zarówno w sali teatralnej jak i w plenerze.

Foto: Monika Herain i Krystian Lewacki

Wrocław, Karłowice 2014. Teatr im. H. Modrzejewskiej w Legnicy 2015

Po sznurku

Po sznurku

Spektaklu w reżyserii Joanny Gerigk nie da się opowiedzieć. To trzeba po prostu przeżyć. Ten cudny brak zasad i brak logiki. Tę miłość ziemniaków, czy rybę pływającą pod sufitem. „Po sznurku” łamie wszelkie stereotypy. Dla dzieci to kolorowa opowieść o często nieprawdopodobnych zdarzeniach, a dla dorosłych przypomnienia czasów prawdziwej wolności, gdy nie ograniczały nas żadne zasady. (…) Słowa nie znaczą tego co znaczą. Tak samo jak rysunki. A łyżki mogą być wszystkim czym chcesz. Choćby mrówkami, z którymi możesz się zaprzyjaźnić. Wszystko świetnie ograne przez trójkę aktorów, którzy sprawili, że chciałoby się, aby ta historia trwała dłużej. Historia, która dała nam radość tworzenia świata, w którym nie muszą obowiązywać przecież żadne reguły: po szóstym piętrze w wieżowcu może być dziesiąte, a Adama Małysza skakać mogły nauczyć pingwiny.  Daniel E. Groszewski

Nagrody:

Na II Festiwalu Małych Prapremier, Wałbrzych 2015, nagroda za scenariusz i reżyserię.

Na II Festiwalu Małych Prapremier, nagroda za rolę Piotra dla Tomka Maśląkowskiego.

Na Festiwalu Walizka, Łomża 2015, nagroda za scenografię.

Scenariusz na podstawie tekstów Piotra Gęglawego i Romka Zańki: Joanna Gerigk

Reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Obsada: Anna Zych, Józef Frymet, Tomasz Maśląkowski

Foto: Karol Krukowski

Wrocławski Teatr Lalek, 2015

Trailer spektaklu:

Kot Zen, czyli o muzyce i ciszy w teatrze

Kot Zen, czyli o muzyce i ciszy w teatrze

„Powiedzieć czterolatkom co to jest w muzyce kontrapunkt lub motyw wiodący to zadanie trudne. Zrobić to tak, by dzieci zapamiętały, a dorośli opiekunowie podczas spektaklu nie spoglądali na zegarek, to wyższa szkoła jazdy. Ta sztuka udała się znakomicie realizatorom teatralnej lekcji nr 1 w Zdrojowym Teatrze Animacji.” Alina Gierak, wydarzenia Jelenia Góra

Kot Zen, czyli o muzyce i ciszy w teatrze, to pierwszy spektakl z cyklu edukacji teatralnej, projekt wsparty został przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Michał Dracz Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Obsada: Diana Jonkisz, Dorota Bąblińska-Korczycka, Sylwester Kuper

Foto: Marcin Oliva Soho

Zdrojowy Teatr Animacji, Jelenia Góra 2015

Trailer spektaklu:
https://jbc.jelenia-gora.pl/dlibra/publication/25958/edition/24611/content

Solartaxi

Solartaxi

Teatr Maska w Rzeszowie

Scenariusz napisany na podstawie prawdziwej historii Louisa Palmera. Palmer szwajcarski nauczyciel, zbudował samochód napędzany energią słoneczną i przejechał nim świat. W ten sposób spełnił swoje marzenie z dzieciństwa. Przebył wraz z mechanikiem Erikem Schmittem 54. 000 kilometrów, odwiedził 34 kraje i propagował ekologiczne źródła energii przez 18 miesięcy podróży.

Do powstania Solartaxi przyczyniło się wiele osób prywatnych jak i instytucji z całego świata. Ogromny sukces i pozytywna determinacja Louisa Palmera była inspiracją do napisania scenariusza. Przełożenie tych wydarzeń na działanie sceniczne, zaowocowało stworzeniem historii o spełnianiu marzeń. I chociaż spełnianie marzeń bywa trudne, to jest również całkowicie możliwe i absolutnie warte wysiłku.

W spektaklu został ukazany nie tylko proces powstawania samochodu, ale także podróż i wielki finał Palmera. Na początku był tylko pomysł, idea, potem podjęcie decyzji, entuzjazm, rosnące wątpliwości, smak niepowodzenia, pomoc i wsparcie ze strony innych osób, realizacja przedsięwzięcia oraz końcowy sukces.

Bardzo ważny jest również wątek nawiązujący do związku człowieka z naturą, w spektaklu ta idea realizowana jest poprzez ekologiczne i naturalne materiały użyte w scenografii.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Jan Polivka
Muzyka: Sebastian Ładyżyński Kostiumy: Anna Łapińska
Obsada: Kamil Dobrowolski, Tomasz Kuliberda, Paweł Majchrowski, Ewa Mrówczyńska, Natalia Zduń.

Premiera: 10.10.2015 Rzeszów

Jak se dělá divadlo

Jak se dělá divadlo

https://www.youtube.com/watch?v=EASvxtHUw5s

Spektakl jest teatralną adaptacją felietonu Karla Čapka, opublikowanego w 1938 roku, zatytułowanego: Jak vzniká divadelní hra. W inteligentny i humorystyczny sposób opowiada o trudnej sztuce pracy w teatrze i dla teatru. Autor, aktorzy, reżyser, techniczni, dyrektor teatru, wszyscy są tu obserwowani w procesie powstawania przedstawienia. Praca na próbach, wzajemne relacje, mechanizmy rządzące tym specyficznym światem, ukazane zostają widzom od tak zwanej „kuchni”.

 Scenariusz: Joanna Gerigk, Daniel Svoboda, Reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Obsada: Kateřina Březinová, Týna Průchová/ Martina Balážová, Karel Hartl, Pavel Kryl, Daniel Svoboda

Foto: Štěpán Radina

Praga, listopad 2014

Siostra i cień

Teatr im. W. Bogusławskiego w Kaliszu

Siostra i cień, to spektakl przeznaczony dla młodych widzów, ale także dla wszystkich dorosłych. Poruszająca chociaż momentami zabawna historia o siostrzanej miłości oraz odchodzeniu, opowiadana jest z perspektywy tych, którzy zostają i próbują żyć dalej. Punktem wyjścia staje się śmierć jednej z sióstr bliźniaczek, dziewczynki są ze sobą bardzo związane i nie chcą się rozstać.

„Dzieci myślą, że dorośli wiedzą wszystko, aż do dnia kiedy, pytając o śmierć, spostrzegają, że albo dorośli boją się mówić o śmierci, albo, jeśli mówią prawdę, nic o śmierci nie wiedzą. Tego dnia dzieci czują, że dorośli właściwie, nie z własnej winy, ich nie rozumieją. Tego dnia dzieci zaczynają pojmować, że żyć to coś bardzo dziwnego, ponieważ nikt nie rozumie, co to znaczy.” F. Dolto Dzieciństwo

Siostra i cień, to spektakl przeznaczony dla młodych widzów a także ich rodziców.

Momentami zabawna, ale też i wzruszająca historia o siostrzanej miłości oraz umieraniu, opowiadana z perspektywy tych, którzy zostają i żyją dalej. Punktem wyjścia jest odejście jednej z sióstr bliźniaczek, dziewczynki są ze sobą bardzo związane i nie chcą się rozstać.

Pozostanie z siostrą w postaci cienia, wydaje się być bardzo dobrym pomysłem. To, przez jakiś czas, rzeczywiście rozwiązuje problem, dalej można się bawić. Tylko niektóre zabawy okazują się za trudne, na przykład zjadanie pączka na czas. Wszystko przerywa pojawienie się intrygującego, kulawego kangura z sąsiedztwa.

Spektakl opowiada o staracie, ale w sposób pogodny, kluczowa jest tutaj zabawa, ruch, kolor, muzyka, światło oraz cień oraz niezwykłe projekcje multimedialne. Muzyka skomponowana na fortepian, kontrabas, harfę celtycką oraz wokal jazzowy, tworzy niepowtarzalną atmosferę. Mobilna, wielofunkcyjna scenografia inspirowana twórczością M. Chagalla, pozwoliła ciekawie i pomysłowo przeprowadzić opowieść.

Nie strasząc młodego widza, spektakl pobudza emocje, ale także pomagać oswoić się z trudnym zjawiskiem śmierci lub chociaż podjąć próbę rozmowy na ten temat.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia i kostiumy: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński Efekty wizualne: Krzysztof Kiziewicz Wykonawcy, muzycy:

Kontrabas: Bartek Chojnacki
Harfa: Michał Zator
Wokal: Natalia Szczypuła
Obsada: Kama Kowalewska, Izabela Wierzbicka, Jacek Jackowicz, Michał Wierzbicki

Dobrze, że jesteś

Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia: Michał Dracz
Muzyka: Sebastian Ładyżyński Obsada: Kamil Król, Paweł Pawlik

„Stary też jest potrzebny, ma czas, cierpliwość, wie więcej niż młody i nie musi sobie już niczego udowadniać. Byle się tylko nie zasiedział jak niedźwiedź jakiś… w gawrze.” Burek.

Dobrze, że jesteś to wzruszająca opowieść o starości, mądrości i przyjaźni, która wcale nie musi być łatwa.

Spektakl zrealizowany w konwencji teatru przedmiotu oraz form improwizowanych, co oznacza że wszystkie rzeczy, które zostają wprowadzone na scenę, są przetwarzane i wykorzystane w pełni do stworzenia kolejnych postaci i opowiedzenia historii.

Premiera: luty 2016 Wałbrzych

Nagroda:

Nagroda za najlepszy spektakl na Festiwalu Teatrów Ożywionej Formy MASKARADA, Rzeszów 2016.

Muzyka napisana do spektaklu, łączy się z procesem, któremu podlegają główni bohaterowie – opowiadacze i przechodzi od początkowej niechęci – dysonansu, do harmoniczności podkreślającej ich przyjaźń i porozumienie. Przeprowadzamy ten zabieg zarówno w formie muzycznej jak i warstwie instrumentalnej.

Mandragora

Mandragora

Mandragora to tajemnicza roślina, której już od starożytności przypisywano magiczną moc. Według legendy broni jej sam diabeł. Pierwsza mandragora miała powstać w ogrodzie Eden, jako pierwowzór człowieka. Rosła blisko raju i była drzewem podobnym do drzewa poznania

Dobrego i Złego. Mandragora była bardzo popularna w średniowieczu. Ze względu na człowieczy kształt przypisywano jej właściwości afrodyzjaku. Kobiety nosiły jej suszony korzeń na szyi, aby zapobiec niepłodności. Wierzono, że mandragora wyrasta pod szubienicami wisielców. Mandragora pełniła również rolę talizmanu miłości, działając w ten sposób, że ten kto ją nosił, mógł przyjąć postać dowolnej osoby. Mogła też czynić niewidzialnym i chroniła od chorób. Roślinę wykorzystywano w gospodarstwie domowym – powieszona na ścianie w domu miała odpędzać złe duchy. Sądzono też, że mandragora ma zdolność otwierania drzwi i zamków, zdradzania miejsc, w których znajdują się ukryte skarby. W magii stosowano mandragorę jako amulet. Przynosić miała szczęście i pomyślność, a wprowadzając w stan uśpienia pozwalała poznać tajemnice przyszłości.

W spektaklu „Mandragora” mit stanowi punkt wyjścia, ale historia raczej dotyczy ludzi, którzy zrobią wszystko, aby pozyskać magiczny korzeń. Chcą go wykorzystać albo trzymać wyłącznie dla siebie, natomiast mandragora swoje najwspanialsze właściwości odkrywa dopiero przed osobą, która widzi w niej żywą istotę, a nie sposób na zaspokojenie egoistycznych potrzeb. Jakimi jesteśmy ludźmi? Jaki tworzymy świat, co wybieramy i na co się zgadzamy?

– Spektaklem „Mandragora” nie chcemy oceniać, ale raczej zadać pytanie, co mandragora powiedziałby o nas. Formy i plastyka spektaklu nawiązują do natury, używamy tutaj drewna, wikliny, personifikujemy ziemię. Także w muzyce odnosimy się do etniczności oraz w ogromnym stopniu inspirujemy się ludowością, np. śpiewem białym – wyjaśniają twórcy.

Spektakl „Mandragora” został zakwalifikowany przez Komisję Artystyczną do pierwszego etapu 23 Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Scenariusz i reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia, formy, kostiumy: Michał Dracz Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Muzykę do spektaklu nagrał zespół wykonawców w składzie: Marianna Lisiecka – śpiew, lira korbowa Aga Rusiecka – śpiew, efekty Agata Białoszewska – gongi i misy tybetańskie Mateusz Winsław – skrzypce Stanisław Kuś – didgeridoo Sebastian Ładyżyński – instrumenty perkusyjne, elektronika

Obsada:

Bóg – Marek Janik
Usta 1 – Eliza Mieleszkiewicz
Usta 2 – Marzanna Gawrych
Usta 3 – Beata Antoniuk
Ptak – Tomasz Bogdan Rynkowski Ziemia – Beata Antoniuk
Mandragory – Eliza Mieleszkiewicz Marcinowa – Marzanna Gawrych Antek – Marek Janik
Pankracy – Tomasz Bogdan Rynkowski Barnaba – Michał Pieczatowski

Kupiec – Tomasz Bogdan Rynkowski Ksiądz proboszcz – Michał Pieczatowski Ministrant – Marek Janik
Wieśniacy – Zespół

Pies – Marzanna Gawrych, Beata Antoniuk, Tomasz Bogdan Rynkowski, Michał Pieczatowski

Premiera 25 lutego 2017, Teatr Lalki i Aktora w Łomży

Nauka latania

Nauka latania

Białostocki Teatr Lalek

Sceniczna adaptacja książki Richarda Bacha pod tytułem „Mewa”. Richard Bach jest pilotem i pisarzem. W tej historii opowiada o Jonathanie, który jest uosobieniem pragnień drzemiących w każdym człowieku. Pragnień o wolności, szczęściu i spełnieniu w życiu. Jonathan przekonuje nas na swoim przykładzie, że każdy ma w sobie nieograniczone możliwości i każdy może stać się twórcą we własnej rzeczywistości. Jest mewą, która wytrwale dąży do celu, aby latać jak najwspanialej. Ćwiczy nieustannie, sprawia mu to wielką radość, ale łamie zasady panujące w stadzie. Mewy nie latają na takich wysokościach. Kiedy osiąga wymarzony cel i chce podzielić się swoimi umiejętnościami z innymi, zostaje wykluczony ze stada i skazany na wygnanie.

Czy możliwe jest, żeby wysiłek jednostki zmienił myślenie stada? Czy swoją postawą można zainspirować innych?

Reżyseria: Joanna Gerigk
Adaptacja: Andrzej Pieczyński, Joanna Gerigk Scenografia: Jan Polivka
Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Multimedia: Krzysztof Kiziewicz, Michał Dracz

Obsada: Barbara Muszyńska-Piecka, Kamila Wróbel, Jacek Dojlitko, Krzysztof Bitdorf, Mateusz Smaczny, Błażej Piotrowski, Piotr Wiktorko

Cafe Panique

Cafe Panique

Café Panique Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego

Inspirowane opowiadaniami Rolanda Topora ze zbiorów opowiadań: Cztery Róże dla Lucienne i Najpiękniejsza para piersi na świecie.

Adaptacja i reżyseria: Joanna Gerigk

Scenografia, kostiumy: Michał Dracz

Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Realizacja rekwizytów: Aleksandra Stawik

Obsada: Agnieszka Dziewa, Paulina Jóźwin, Anna Nabiałkowska, Monika Rostecka, Artur Borkowski, Jan Kochanowski, Mateusz Kowalski, Mariusz Sikorski, Krzysztof Szczepańczyk, Zbigniew Szymczyk

„Bez niego bylibyśmy głupsi, rzadziej byśmy się śmiali i z pewnością łatwiej byśmy ulegali manipulacjom propagandy.” Agnieszka Taborska

Spektakl jest opowieścią o pozornie zwykłych ludziach, którzy przy bliższym poznaniu ujawniają swoje słabości, absurdalne lęki, groteskowe wady, i drobne śmiesznostki. Radzą sobie z życiem jak umieją, przyjmując różne strategie. Może to być: prawdziwa miłość, ale tylko dla wybranych, ucieczka, która i tak jest beznadziejna, robienie swojego, pomimo przeciwności, jazz, znalezienie swojej niszy, albo przeniesienia się na tamten świat, chociaż tu śmierć właściwie nie istnieje.

W scenicznym świecie, swoistym panoptikum postaci Topora rządzą: Kelner, żona, która dostaje od męża drugi nos, Poeta, którego prześladuje negatywna Muza, Dyrygent bez rąk, Mężczyzna bardzo nieśmiały, Człowiek z orkiestrą jazzową, Śpiewaczka z dużym biustem oraz organizujące wiele sytuacji pół – kobiety a pół – ryby.

Premiera: 9 lutego 2018 Scena na Świebodzkim

Trailer spektaklu:
https://www.google.com/search?client=firefox-b-d&q=Cafe+Panique+pantomina+trailer#fpstate=ive&vld=cid:93ba8c48,vid:nCwdS1EtCdY

Kichot

„Świat dzisiaj bardziej potrzebuje błędnych rycerzy bardziej niż kiedykolwiek”. „I żeby już zakończyć, ja wyobrażam sobie, że wszystko, co mówię, takie właśnie jest (…) Nie wszyscy ludzie są tak rozumni, żeby potrafić przypisać rzeczom odpowiednie znaczenie”. Don Kichot

Kichot, to nie jest historia z XVII wieku. Tu wszystko jest aktualne. Jest jeszcze różnica między mną a Cervantesem w spojrzeniu na głównego bohatera: Cervantes się z niego natrząsa, ja traktuję go poważnie. Joanna Gerigk

Na podstawie powieści Miguela de Cervantes „Przemyślny szlachcic Don Kichot z Manczy” w przekładzie Wojciecha Charchalisa

Adaptacja i reżyseria: Joanna Gerigk

Scenografia: Jan Polivka

Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Kostiumy: Sylvie Urbancová

Lalki: Jaroslav Doležal, Maciej Luściński, Marek Šterbák, Slavek Zubkov

Konsultant: Jorge Gallardo Altamirano

Obsada: Kamila Chruściel, Marta Kwiek, Konrad Kujawski, Tomasz Maśląkowski, Sławomir Przepiórka Muzycy: Michał Szuba – gitara flamenco, Oksana Terefenko – śpiew Julia Karpeta – viola da gamba Michał Mazur – altówka barokowa, Bartosz Kokosza – wiolonczela barokowa,  Bartłomiej Kot – gitary

Partner spektaklu: Johočeské Divadlo w Českich Budějovicach

Premiera: 16.03.2019 Wrocławski Teatr Lalek

Trailer spektaklu:
https://www.youtube.com/watch?v=kpxPQfZUYJE&ab_channel=Wroc%C5%82awskiTeatrLalek

Zielona Gęś

Zielona Gęś albo Najmniejszy teatrzyk świata.

Scenariusz spektaklu oparty jest o miniatury dramatyczne K. I. Gałczyńskiego Teatrzyk Zielona Gęś. Od 1946 aż do 1950 roku, każdego tygodnia scenki z Zielonej Gęsi publikowane były na ostatniej stronie ”Przekroju”, łącznie jest ich ponad 160. Najmniejszy teatrzyk świata zdobył wielką popularność i uznanie. Teksty Gałczyńskiego są wciąż aktualne, postacie które stworzył niezwykle barwne, wręcz groteskowe, pełne absurdalnego humoru, ale konsekwentne w działaniu i dążeniach. Mówią o uniwersalnych sprawach, szczególnie w dzisiejszej dobie, kiedy panuje powszechne rozprężenie i podstawowe wartości są towarem deficytowym. Przestawieniem na bazie wybranych tekstów Zielonej Gęsi, nawiązuję jednocześnie do tradycji kabaretu końca XIX i początku XX wieku. Występują, bawią widza próbując uciec z Teatru następujące osoby: Alojzy Gżegżółka – szczery młodzieniec uwydatniający wady społeczeństwa, Fafik – pies redakcyjny, wierny Zielonej Gęsi, Osiołek Porfirion – mistrz puenty, Profesor Bączyński – artysta, angelolog, niezwykła pod każdym względem Hermenegilda Kociubińska – poetka oraz Pianistka z Filharmonii . Na swoim miejscu zostaje tylko niezmienna i nieśmiertelna Zielona Gęś.

Adaptacja i reżyseria: Joanna Gerigk

Scenografia, maski, kostiumy: Jan Polivka

Muzyka, aranżacja piosenek: Sebastian Ładyżyński

Obsada:  Dorota Fluder-GłowackaDiana JonkiszDorota Korczycka BąblińskaRafał KsiądzynaSylwester KuperSławomir Mozolewski

Premiera: Zdrojowy Teatr Animacji w Jeleniej Górze, 31.12.2018.

Trailer spektaklu:
https://www.youtube.com/watch?v=wQB_AgByb8Q&ab_channel=ZdrojowyTeatrAnimacji

Zapisani

Zapisani

Teatr Lalek Arlekin w Łodzi

Adaptacja książki pod tytułem Płonące świece, autorstwa Belli Chagall, w tłumaczeniu Jolanty Sell.

Bella Rosenfeld, jest bardzo wrażliwą, obdarzoną niezwykłą wyobraźnią dziewczynką, najmłodszą z ośmiorga rodzeństwa, z których większość już nie mieszka w rodzinnym domu. Dom wypełniony jest modlitwami, żydowskimi zwyczajami i świętami (Purim, Chanuka, Rosz ha – Szana), ale także codzienną pracą. Życie rodzinne toczy się wartko pomiędzy domem, synagogą a sklepem. Nic dziwnego, że dorośli nie znajdują czasu na najmłodszą Bellę. Baszeńka z ogromną łatwością funkcjonuje w świecie fantazji, wtedy widzi jak szafa jęczy, kanapa porasta zielonym mchem, a książki są wzruszone, kiedy na nie patrzy. Widzi też niezwykłe postaci, rodem z obrazów Marca Chagalla, dostrzega rzeczy i zjawiska, o których inni nie mają pojęcia.

Adaptacja szczególnie skupia się na uchwyceniu tematu kobiecej religijności. Według żydowskiej tradycji kobiety nie mają obowiązku codziennej modlitwy, nie studiują Świętych Pism, często nie znały hebrajskiego. Stąd narodził się gatunek modlitw kobiecych w języku jidysz, nazywany Tchines. Dotyczyły one na przykład zapalania świec szabasowych, pieczenia chały, rytualnej kąpieli w mykwie, czy też cyklu biologicznego kobiety. Twórcy spektaklu chcą przybliżyć świat, który kiedyś był częścią naszej rzeczywistości, był znany, namacalny i bliski, który teraz jest wspomnieniem ulotnym jak smak i zapach słodkich chałek, biszkoptów, czulentu i cymesu.

Bella Rosenfeld Chagall urodziła się w 1895 roku w Witebsku, jako najmłodsze z ośmiorga dzieci Szmula Noego i Ałty Rosenfeld. Rodzice byli właścicielami sklepów jubilerskich w Witebsku. Bella otrzymała staranne i niezwykłe, jak na owe czasy, wykształcenie. Ukończyła studia w Petersburgu na wydziałach filozofii oraz literatury. Została aktorką i odnosiła sukcesy sceniczne. Marca Chagalla (Mojsze Zacharowicza Szagałowa), spotkała mając 15 lat w Petersburgu (1906 rok). Potem stała się nie tylko jego ukochaną żoną, ale także Muzą. Zmarła w 1944 roku w Nowym Jorku, w wieku 49 lat.

Adaptacja i reżyseria: Joanna Gerigk

Scenografia, formy, kostiumy: Martyna Dworakowska

Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Choreografia: Alekxandr Azarkevitch

Konsultacje w zakresie języka jidysz: Joanna Lisek

Pieśni i modlitwy w języku hebrajskim: Rabin Dawid Szychowski

Obsada: Emilia Dryja, Adrianna Maliszewska, Katarzyna Stanisz, Karolina Zajdel, Maciej Piotrowski, Wojciech Schabowski

Premiera w ramach Festiwalu Dialogu Czterech Kultur: 14.09.2019 Łódź

Gorzkie żale/Świt

Gorzkie żale/Świt Misterium transu.

Oryginalny pochodzący z XVIII wieku tekst Gorzkich żali odczytywany jest na nowo poprzez pryzmat badań nad traumą oraz tematykę psychotanatologii. Akcja sceniczna rozpisana została na chór kobiet oraz tancerza. Punktem wyjścia było rozważanie na temat relacji matka – syn w sytuacji granicznej. Chór kobiet z pełną uważnością przeprowadza wszystkich obecnych przez doświadczenie cierpienia i śmierci. Celem takiego działania jest przywołanie trudnego traumatycznego wydarzenia oraz ponowne przeżycie go w świadomy, wspierający sposób. Odpowiednie pożegnanie straty ma za zadanie uleczyć, a w efekcie pozwolić wrócić do życia.
Zmaganie się ze znaczeniem życia i śmierci jest zagadnieniem szczególnie aktualnym w obecnym czasie, naznaczonym niepewnością oraz wszechobecną stratą. Właśnie dlatego, tekst Gorzkich żali okazuje się tak aktualny i uniwersalny. Podczas pracy nad spektaklem oparliśmy się o badania lekarza psychiatrii Elisabeth Kübler – Ross, która całe zawodowe życie pracowała z umierającymi oraz ich rodzinami, a także na szerokim spojrzeniu doktor Ursuli Wirtz badającej transformacyjną stronę traumy. „Rozpacz i lament mają wielki transformacyjny potencjał, ponieważ w procesie nazywania i identyfikacji strat (osoba) odzyskuje to, co utracone. Zablokowane energie znowu zaczynają płynąć. (…) Badania traumy pokazują, że relacja pocieszająca jest pomocnym czynnikiem w toku opanowywania rozpaczy.”
Reżyseria: Joanna Gerigk
Scenografia: Beata Fertała Harlender
Muzyka: Sebastian Ładyżyński
Obsada:
Jolanta Jackowska
Jolanta Kowalska
Karolina Łukaszewicz
Agnieszka Makówka
Helena Saciuk
Ewa Stefańska Nowak
Karolina Szymańska Maziarz
Natalia Szymańska
Katarzyna Tercz
Krzysztof Pabjańczyk
Premiera: 4 września 2022 Teatr Logos Łódź
Zrealizowano w ramach stypendium artystycznego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Nurt Off:

Ani słowa o śmierci

Spektakl poruszający temat relacji forma nieożywiona a człowiek, w metaforyczny sposób pokazujący aspekt zniewolenia człowieka przez człowieka i upadek znaczenia jednostki. Zrealizowany przy użyciu manekinów, fragmentów lalek, przedmiotów. Scenariusz spektaklu powstał na bazie zebranych materiałów, wrażeń, opinii, reakcji widzów, zebranych podczas akcji performatywnej. Akcja zorganizowana na początku pracy nad spektaklem, miała na celu eksperymentalne działania wykorzystujące w różny sposób lalki i manekiny. Obiekty, w różnych sytuacjach konfrontowane były bezpośrednio z widzami. 

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Teatr Pracownia, Łódź 2008

Czas odnaleziony, czyli co robi kukułka kiedy nie kuka

Projekt teatralno-filmowy. Spektakl rozważający różne aspekty dotyczące czasu. Często w humorystyczny sposób opowiadający o wpływie czasu na człowieka. Tytułowa kukułka pojawia się tu w najmniej oczekiwanych momentach a całość pełna jest absurdalnych sytuacji. W spektaklu wykorzystany został zarówno autorski materiał filmowy, jak i filmowy sposób montażu scen. 

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Nagroda główna na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Malborku.

Teatr Pracownia, Łódź 2007

Księżniczka

Spektakl zrealizowany na podstawie dramatu A. Czechowa Trzy siostry. Inspiracją do innego ujęcia historii Iriny, Maszy oraz Olgi było opowiadanie Z. Herberta pt. Księżniczka.

„Księżniczka najbardziej lubi leżeć twarzą do podłogi. Podłoga pachnie prochem, woskiem i nie wiadomo czym. W szparach księżniczka ukrywa swoje skarby, czerwony koralik, srebrny drucik i jeszcze coś, o czym nie mogę powiedzieć, bo przysięgałem.”

Wyróżnienie indywidualne, za nowatorskie odczytanie dramatu A. Czechowa, na łódzkim przeglądzie teatralnym. 

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna GerigkTeatr Przedmiotu, Łódź 2008

Niech Gadzina śpi

Niech Gadzina śpi, czyli niech milczące psy będą zostawione w spokoju

Autor: Stefan Aleksandrowicz

Scenariusz, reżyseria, scenografia: Joanna Gerigk

Pamięci przyjaciela

Spektakl inspirowany pracą Władysława Hasiora, pod tym samym tytułem. Opowieść o ucieczce w szalony świat wyobraźni, który staje się lekarstwem  na poczucie osamotnienia oraz powtarzalną, męczącą codzienność.  

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Nagroda główna na Innym Festiwalu teatralnym w Krośnie.
Teatr Olgi Forsz, Łódź 2003

Pragmatyczny jesiotr oraz inne przypadki

Spektakl realizujący ideowe założenia dadaistów oraz surrealistów. Zbiór etiud z założenia inspirowanych najdziwniejszymi motywami. Ogromna dawka humoru w absurdalnych sytuacjach, dzięki którym jeszcze wyraźniej widać ludzkie słabości czy ułomności.

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Foto: Sebastian Ciupiński

Teatr Przedmiotu, Łódź 2008

Asystentury reżyserskie:

Brian

Scenariusz, reżyseria: Miroslav Krobot
Nagroda Alfréda Radoka za tekst oraz inscenizację.
Dejvické divadlo Praga

Greta Garbo przyjechała

Frank McGuinnes
Przekład: Małgorzata Semil
Reżyseria: Anna Augustynowicz
Teatr Współczesny Szczecin 

Pożegnanie jesieni

Według powieści Stanisława I. Witkiewicza
Reżyseria: Piotr Sieklucki
Teatr Współczesny Wrocław

UCPANEJ SYSTÉM

Irvine Welsh
Reżyseria: Miachal Vajdička
Dejvické divadlo Praga
Nagroda Alfréda Radoka za najlepszy spektakl 2012 roku.

Teksty

Miss Julia Pastrana

Finał konkursu Metafory rzeczywistości Teatr Polski w Poznaniu.

Wyróżnienie i Nagroda dziennikarzy 

W Teatrze Polskim w Poznaniu odbyło się czytanie sceniczne tekstu., wrzesień 2010.

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria: Kuba Kowalski

Obsada: Ewa Szumska, Piotr B. Dąbrowski, Wojciech Kalwat, Marek Szkoda, Paweł Siwak, Maciej Zabielski; muzycy: Adam Leniec, Paweł Postaremczak

W roku 2015 tekst został przetłumaczony na język czeski. Czytanie sceniczne odbyło się 21 listopada 2015 roku w Divadlo Komedie w Pradze.

http://www.adit.art.pl/sztuki/sztuki-polskie-mainmenu-26/dramat-mainmenu-40/1717-miss-julia-pastrana

Akcja sztuki zaczyna się w 1858 roku w Warszawie. Julia w błogosławionym stanie ma wystąpić w cyrku Ślęzaka. Publiczność patrzy na nią jak na dziwactwo, a zarazem coś niezwykle frapującego. Jej jedynym przyjacielem jest inny dziwak, Karzeł, który zastanawia się, jak Julia to wszystko znosi – zwłaszcza że Lent, jej mąż i impresario, traktuje ją przedmiotowo. Gotów jest zabić Lenta dla Julii i uciec z nią daleko od ludzi i trosk. Podczas występów w Warszawie Julia rywalizuje z Tancerką o względy Teodora i mdleje podczas występów (jest w ósmym miesiącu ciąży), co wzbudza niepokój Lenta i Ślęzaka, właściciela cyrku. Dla Lenta ważniejsze są jednak pieniądze i kariera niż zdrowie Julii i dziecka – próbuje więc przyśpieszyć jej poród, przy którym są komplikacje. Ani Julia, ani jej synek nie przeżyją, ale szalony i cyniczny Lent utrwali pamięć o nich… w formalnie.

W sztuce Gerigk Julia jest obdarzona nie tylko nietypowym wyglądem, ale też wielką wrażliwością, mądrością życiową i samoświadomością. Jej dziwność stanowi problem głównie dla otoczenia – nikt nie pozostaje obojętny na jej osobę. Wzrusza i zastanawia subtelnie poprowadzona relacja Julii i Karła, który nie mogąc pogodzić się ze śmiercią ukochanej, głodzi się niemal na śmierć.

Opowieść o dziwności i byciu na marginesie życia, szczególnie w dobie wszechobecnego kultu ciała, pokazuje, że ważniejsze jest to, kim się jest, a nie jakim się jest. Gerigk pisze językiem oszczędnym i powściągliwie, rozbudowana natomiast jest „obrazowość” sztuki, co stanowi wyzwanie dla reżysera, scenografa i zespołu aktorskiego.

Piotruś i wilk na podstawie Prokofieva

Autorska wersja bajki muzycznej według S. Prokofiejwa. 

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria: Michał Derlatka. 

Teatr Lalki i Aktora w Łomży, wrzesień 2012.

Scenariusz spektaklu inspirowany bajką symfoniczną na głos recytujący i wielką orkiestrę symfoniczną autorstwa S. Prokofieva z 1936 roku.

Realizacja Teatr Lalki i Aktora w Łomży, 29 września 2013

Scenariusz: Joanna Gerigk, Reżyseria: Michał Derlatka, Scenografia: Michał Dracz, Muzyka: Igor Gawlikowski

Tesla vs Edison czyli z prądem lub pod prąd

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria M. Derlatka,

Wrocławski Teatr Lalek, luty 2016.

https://www.wroclaw.pl/kultura/tesla-vs-edison-wielkie-starcie-we-wroclawskim-teatrze-lalek

http://www.terazteatr.pl/spektakle/tesla-vs-edison,opis,1232

TESLA vs EDISON to trzymająca w napięciu opowieść osadzona w industrialnych realiach początków XX wieku – oparta na faktach historia zaciętej rywalizacji dwóch wielkich wynalazców o prymat w dziedzinie elektryczności. Prąd stały czy prąd zmienny? – spór, który sto lat temu elektryzował cały świat, rozstrzygnął ostatecznie wizjoner Nikola Tesla, wynalazca m.in. dynama rowerowego, silnika elektrycznego i baterii słonecznej. Ale przez lata to właśnie Thomas Edison był na ustach wszystkich… czy aby na pewno grał fair?

Wrocławski Teatr Lalek, reż. M. Derlatka, scenografia: M. Dracz. Premiera: 23.02.2016 r.

Ich najnowsze przedstawienie to prawdziwa mieszanka wybuchowa: mamy tu skrzący się humorem tekst, fantastyczną scenografię, efekty specjalne i świetne aktorstwo, ale też sporą dawkę informacji. W przedstawieniu pojawiają się wątki historyczne i autentyczne postaci, a pochłonięci dramatycznymi zwrotami akcji mali widzowie przyswajają prawa fizyki, nawet tego nie zauważając.

Sherlock Holmes, czyli tajemnica panny Tulli

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria : Michał Derlatka

Scenografia: Michał Dracz

Zdrojowy Teatr Animacji w Jeleniej Górze, luty 2018.

http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/sherlock-tropi-panne-tulli-w-szalonym-tempie.html

To nie była Wigilia

Tekst, reżyseria: Joanna Gerigk

Mandragora

Mandragora to tajemnicza roślina, której już od starożytności przypisywano magiczną moc. Według legendy broni jej sam diabeł. Pierwsza mandragora miała powstać w ogrodzie Eden, jako pierwowzór człowieka. Rosła blisko raju i była drzewem podobnym do drzewa poznania

Dobrego i Złego. Mandragora była bardzo popularna w średniowieczu. Ze względu na człowieczy kształt przypisywano jej właściwości afrodyzjaku. Kobiety nosiły jej suszony korzeń na szyi, aby zapobiec niepłodności. Wierzono, że mandragora wyrasta pod szubienicami wisielców. Mandragora pełniła również rolę talizmanu miłości, działając w ten sposób, że ten kto ją nosił, mógł przyjąć postać dowolnej osoby. Mogła też czynić niewidzialnym i chroniła od chorób. Roślinę wykorzystywano w gospodarstwie domowym – powieszona na ścianie w domu miała odpędzać złe duchy. Sądzono też, że mandragora ma zdolność otwierania drzwi i zamków, zdradzania miejsc, w których znajdują się ukryte skarby. W magii stosowano mandragorę jako amulet. Przynosić miała szczęście i pomyślność, a wprowadzając w stan uśpienia pozwalała poznać tajemnice przyszłości.

W spektaklu „Mandragora” mit stanowi punkt wyjścia, ale historia raczej dotyczy ludzi, którzy zrobią wszystko, aby pozyskać magiczny korzeń. Chcą go wykorzystać albo trzymać wyłącznie dla siebie, natomiast mandragora swoje najwspanialsze właściwości odkrywa dopiero przed osobą, która widzi w niej żywą istotę, a nie sposób na zaspokojenie egoistycznych potrzeb. Jakimi jesteśmy ludźmi? Jaki tworzymy świat, co wybieramy i na co się zgadzamy?

– Spektaklem „Mandragora” nie chcemy oceniać, ale raczej zadać pytanie, co mandragora powiedziałby o nas. Formy i plastyka spektaklu nawiązują do natury, używamy tutaj drewna, wikliny, personifikujemy ziemię. Także w muzyce odnosimy się do etniczności oraz w ogromnym stopniu inspirujemy się ludowością, np. śpiewem białym – wyjaśniają twórcy.

Spektakl „Mandragora” został zakwalifikowany przez Komisję Artystyczną do pierwszego etapu 23 Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Scenariusz i reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia, formy, kostiumy: Michał Dracz Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Muzykę do spektaklu nagrał zespół wykonawców w składzie: Marianna Lisiecka – śpiew, lira korbowa Aga Rusiecka – śpiew, efekty Agata Białoszewska – gongi i misy tybetańskie Mateusz Winsław – skrzypce Stanisław Kuś – didgeridoo Sebastian Ładyżyński – instrumenty perkusyjne, elektronika

Obsada:

Bóg – Marek Janik
Usta 1 – Eliza Mieleszkiewicz
Usta 2 – Marzanna Gawrych
Usta 3 – Beata Antoniuk
Ptak – Tomasz Bogdan Rynkowski Ziemia – Beata Antoniuk
Mandragory – Eliza Mieleszkiewicz Marcinowa – Marzanna Gawrych Antek – Marek Janik
Pankracy – Tomasz Bogdan Rynkowski Barnaba – Michał Pieczatowski

Kupiec – Tomasz Bogdan Rynkowski Ksiądz proboszcz – Michał Pieczatowski Ministrant – Marek Janik
Wieśniacy – Zespół

Pies – Marzanna Gawrych, Beata Antoniuk, Tomasz Bogdan Rynkowski, Michał Pieczatowski

Premiera 25 lutego 2017, Teatr Lalki i Aktora w Łomży

Teatr im. W. Bogusławskiego w Kaliszu

„Dzieci myślą, że dorośli wiedzą wszystko, aż do dnia kiedy, pytając o śmierć, spostrzegają, że albo dorośli boją się mówić o śmierci, albo, jeśli mówią prawdę, nic o śmierci nie wiedzą. Tego dnia dzieci czują, że dorośli właściwie, nie z własnej winy, ich nie rozumieją. Tego dnia dzieci zaczynają pojmować, że żyć to coś bardzo dziwnego, ponieważ nikt nie rozumie, co to znaczy.” F. Dolto Dzieciństwo

Siostra i cień, to spektakl przeznaczony dla młodych widzów a także ich rodziców.

Momentami zabawna, ale też i wzruszająca historia o siostrzanej miłości oraz umieraniu, opowiadana z perspektywy tych, którzy zostają i żyją dalej. Punktem wyjścia jest odejście jednej z sióstr bliźniaczek, dziewczynki są ze sobą bardzo związane i nie chcą się rozstać.

Pozostanie z siostrą w postaci cienia, wydaje się być bardzo dobrym pomysłem. To, przez jakiś czas, rzeczywiście rozwiązuje problem, dalej można się bawić. Tylko niektóre zabawy okazują się za trudne, na przykład zjadanie pączka na czas. Wszystko przerywa pojawienie się intrygującego, kulawego kangura z sąsiedztwa.

Spektakl opowiada o staracie, ale w sposób pogodny, kluczowa jest tutaj zabawa, ruch, kolor, muzyka, światło oraz cień oraz niezwykłe projekcje multimedialne. Muzyka skomponowana na fortepian, kontrabas, harfę celtycką oraz wokal jazzowy, tworzy niepowtarzalną atmosferę. Mobilna, wielofunkcyjna scenografia inspirowana twórczością M. Chagalla, pozwoliła ciekawie i pomysłowo przeprowadzić opowieść.

Nie strasząc młodego widza, spektakl pobudza emocje, ale także pomagać oswoić się z trudnym zjawiskiem śmierci lub chociaż podjąć próbę rozmowy na ten temat.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia i kostiumy: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński Efekty wizualne: Krzysztof Kiziewicz Wykonawcy, muzycy:

Kontrabas: Bartek Chojnacki
Harfa: Michał Zator
Wokal: Natalia Szczypuła
Obsada: Kama Kowalewska, Izabela Wierzbicka, Jacek Jackowicz, Michał Wierzbicki

Teatr im. W. Bogusławskiego w Kaliszu

„Dzieci myślą, że dorośli wiedzą wszystko, aż do dnia kiedy, pytając o śmierć, spostrzegają, że albo dorośli boją się mówić o śmierci, albo, jeśli mówią prawdę, nic o śmierci nie wiedzą. Tego dnia dzieci czują, że dorośli właściwie, nie z własnej winy, ich nie rozumieją. Tego dnia dzieci zaczynają pojmować, że żyć to coś bardzo dziwnego, ponieważ nikt nie rozumie, co to znaczy.” F. Dolto Dzieciństwo

Siostra i cień, to spektakl przeznaczony dla młodych widzów a także ich rodziców.

Momentami zabawna, ale też i wzruszająca historia o siostrzanej miłości oraz umieraniu, opowiadana z perspektywy tych, którzy zostają i żyją dalej. Punktem wyjścia jest odejście jednej z sióstr bliźniaczek, dziewczynki są ze sobą bardzo związane i nie chcą się rozstać.

Pozostanie z siostrą w postaci cienia, wydaje się być bardzo dobrym pomysłem. To, przez jakiś czas, rzeczywiście rozwiązuje problem, dalej można się bawić. Tylko niektóre zabawy okazują się za trudne, na przykład zjadanie pączka na czas. Wszystko przerywa pojawienie się intrygującego, kulawego kangura z sąsiedztwa.

Spektakl opowiada o staracie, ale w sposób pogodny, kluczowa jest tutaj zabawa, ruch, kolor, muzyka, światło oraz cień oraz niezwykłe projekcje multimedialne. Muzyka skomponowana na fortepian, kontrabas, harfę celtycką oraz wokal jazzowy, tworzy niepowtarzalną atmosferę. Mobilna, wielofunkcyjna scenografia inspirowana twórczością M. Chagalla, pozwoliła ciekawie i pomysłowo przeprowadzić opowieść.

Nie strasząc młodego widza, spektakl pobudza emocje, ale także pomagać oswoić się z trudnym zjawiskiem śmierci lub chociaż podjąć próbę rozmowy na ten temat.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia i kostiumy: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński Efekty wizualne: Krzysztof Kiziewicz Wykonawcy, muzycy:

Kontrabas: Bartek Chojnacki
Harfa: Michał Zator
Wokal: Natalia Szczypuła
Obsada: Kama Kowalewska, Izabela Wierzbicka, Jacek Jackowicz, Michał Wierzbicki

Po sznurku

scenariusz napisany z wykorzystaniem tekstów P. Gęglawego i R. Zańki

Pocztówki z Karłowic

https://www.youtube.com/watch?v=vt5qIAQEiHA

Reportaż teatralny na trójkę aktorów, przedmioty i orkiestrę. Spektakl powstał na podstawie wspomnień mieszkańców Karłowic, jednej z dzielnic Wrocławia. Lekcja historii obejmująca najważniejsze wydarzenia z okresu od 1945 aż do dziś.

Przedstawienie zostało zrealizowane we współpracy z Fundacją Teatr Nie-taki oraz z Teatrem im. H. Modrzejewskiej w Legnicy. 

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Muzyka: Yurodivi

Obsada: Marta Karmowska, Paulina Walendowska, Jerzy Górski

Możliwość prezentacji spektaklu zarówno w sali teatralnej jak i w plenerze.

Foto: Monika Herain i Krystian Lewacki

Wrocław, Karłowice 2014. Teatr im. H. Modrzejewskiej w Legnicy 2015

Makbet

Adaptacja tekstu: Joanna Gerigk

Reżyseria M. Derlatka 

Gdański Festiwal Szekspirowski, 2014.

 

Le Filo Fable – adaptacja bajek filozoficznych z różnych stron świata

Kichot – adaptacja powieści M. Cervantesa

Zielona Gęś – adaptacja Teatrzyku Zielona Gęś

Zapisani – adaptacja wspomnień Belli Chagall

Jak se děla divadlo – adaptacja felietonu K. Čapka

Cukier – adaptacja opowiadania B. Viana

Miss Julia Pastrana

Finał konkursu Metafory rzeczywistości Teatr Polski w Poznaniu.

Wyróżnienie i Nagroda dziennikarzy 

W Teatrze Polskim w Poznaniu odbyło się czytanie sceniczne tekstu., wrzesień 2010.

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria: Kuba Kowalski

Obsada: Ewa Szumska, Piotr B. Dąbrowski, Wojciech Kalwat, Marek Szkoda, Paweł Siwak, Maciej Zabielski; muzycy: Adam Leniec, Paweł Postaremczak

W roku 2015 tekst został przetłumaczony na język czeski. Czytanie sceniczne odbyło się 21 listopada 2015 roku w Divadlo Komedie w Pradze.

Nagroda na konkursie dramaturgii współczesnej Metafory Rzeczywistości Teatr Polski Poznań 2010

http://www.adit.art.pl/sztuki/sztuki-polskie-mainmenu-26/dramat-mainmenu-40/1717-miss-julia-pastrana

Akcja sztuki zaczyna się w 1858 roku w Warszawie. Julia w błogosławionym stanie ma wystąpić w cyrku Ślęzaka. Publiczność patrzy na nią jak na dziwactwo, a zarazem coś niezwykle frapującego. Jej jedynym przyjacielem jest inny dziwak, Karzeł, który zastanawia się, jak Julia to wszystko znosi – zwłaszcza że Lent, jej mąż i impresario, traktuje ją przedmiotowo. Gotów jest zabić Lenta dla Julii i uciec z nią daleko od ludzi i trosk. Podczas występów w Warszawie Julia rywalizuje z Tancerką o względy Teodora i mdleje podczas występów (jest w ósmym miesiącu ciąży), co wzbudza niepokój Lenta i Ślęzaka, właściciela cyrku. Dla Lenta ważniejsze są jednak pieniądze i kariera niż zdrowie Julii i dziecka – próbuje więc przyśpieszyć jej poród, przy którym są komplikacje. Ani Julia, ani jej synek nie przeżyją, ale szalony i cyniczny Lent utrwali pamięć o nich… w formalnie.

W sztuce Gerigk Julia jest obdarzona nie tylko nietypowym wyglądem, ale też wielką wrażliwością, mądrością życiową i samoświadomością. Jej dziwność stanowi problem głównie dla otoczenia – nikt nie pozostaje obojętny na jej osobę. Wzrusza i zastanawia subtelnie poprowadzona relacja Julii i Karła, który nie mogąc pogodzić się ze śmiercią ukochanej, głodzi się niemal na śmierć.

Opowieść o dziwności i byciu na marginesie życia, szczególnie w dobie wszechobecnego kultu ciała, pokazuje, że ważniejsze jest to, kim się jest, a nie jakim się jest. Gerigk pisze językiem oszczędnym i powściągliwie, rozbudowana natomiast jest „obrazowość” sztuki, co stanowi wyzwanie dla reżysera, scenografa i zespołu aktorskiego.

Piotruś i wilk na podstawie Prokofieva

Autorska wersja bajki muzycznej według S. Prokofiejwa. 

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria: Michał Derlatka. 

Teatr Lalki i Aktora w Łomży, wrzesień 2012.

Scenariusz spektaklu inspirowany bajką symfoniczną na głos recytujący i wielką orkiestrę symfoniczną autorstwa S. Prokofieva z 1936 roku.

Realizacja Teatr Lalki i Aktora w Łomży, 29 września 2013

Scenariusz: Joanna Gerigk, Reżyseria: Michał Derlatka, Scenografia: Michał Dracz, Muzyka: Igor Gawlikowski

Tesla vs Edison czyli z prądem lub pod prąd

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria M. Derlatka,

Wrocławski Teatr Lalek, luty 2016.

https://www.wroclaw.pl/kultura/tesla-vs-edison-wielkie-starcie-we-wroclawskim-teatrze-lalek

http://www.terazteatr.pl/spektakle/tesla-vs-edison,opis,1232

TESLA vs EDISON to trzymająca w napięciu opowieść osadzona w industrialnych realiach początków XX wieku – oparta na faktach historia zaciętej rywalizacji dwóch wielkich wynalazców o prymat w dziedzinie elektryczności. Prąd stały czy prąd zmienny? – spór, który sto lat temu elektryzował cały świat, rozstrzygnął ostatecznie wizjoner Nikola Tesla, wynalazca m.in. dynama rowerowego, silnika elektrycznego i baterii słonecznej. Ale przez lata to właśnie Thomas Edison był na ustach wszystkich… czy aby na pewno grał fair?

Wrocławski Teatr Lalek, reż. M. Derlatka, scenografia: M. Dracz. Premiera: 23.02.2016 r.

Ich najnowsze przedstawienie to prawdziwa mieszanka wybuchowa: mamy tu skrzący się humorem tekst, fantastyczną scenografię, efekty specjalne i świetne aktorstwo, ale też sporą dawkę informacji. W przedstawieniu pojawiają się wątki historyczne i autentyczne postaci, a pochłonięci dramatycznymi zwrotami akcji mali widzowie przyswajają prawa fizyki, nawet tego nie zauważając.

Sherlock Holmes, czyli tajemnica panny Tulli Zdrojowy

Autorka: Joanna Gerigk

Reżyseria : Michał Derlatka

Scenografia: Michał Dracz

Zdrojowy Teatr Animacji w Jeleniej Górze, luty 2018.

http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/sherlock-tropi-panne-tulli-w-szalonym-tempie.html

To nie była Wigilia

Tekst, reżyseria: Joanna Gerigk

Mandragora

Mandragora to tajemnicza roślina, której już od starożytności przypisywano magiczną moc. Według legendy broni jej sam diabeł. Pierwsza mandragora miała powstać w ogrodzie Eden, jako pierwowzór człowieka. Rosła blisko raju i była drzewem podobnym do drzewa poznania

Dobrego i Złego. Mandragora była bardzo popularna w średniowieczu. Ze względu na człowieczy kształt przypisywano jej właściwości afrodyzjaku. Kobiety nosiły jej suszony korzeń na szyi, aby zapobiec niepłodności. Wierzono, że mandragora wyrasta pod szubienicami wisielców. Mandragora pełniła również rolę talizmanu miłości, działając w ten sposób, że ten kto ją nosił, mógł przyjąć postać dowolnej osoby. Mogła też czynić niewidzialnym i chroniła od chorób. Roślinę wykorzystywano w gospodarstwie domowym – powieszona na ścianie w domu miała odpędzać złe duchy. Sądzono też, że mandragora ma zdolność otwierania drzwi i zamków, zdradzania miejsc, w których znajdują się ukryte skarby. W magii stosowano mandragorę jako amulet. Przynosić miała szczęście i pomyślność, a wprowadzając w stan uśpienia pozwalała poznać tajemnice przyszłości.

W spektaklu „Mandragora” mit stanowi punkt wyjścia, ale historia raczej dotyczy ludzi, którzy zrobią wszystko, aby pozyskać magiczny korzeń. Chcą go wykorzystać albo trzymać wyłącznie dla siebie, natomiast mandragora swoje najwspanialsze właściwości odkrywa dopiero przed osobą, która widzi w niej żywą istotę, a nie sposób na zaspokojenie egoistycznych potrzeb. Jakimi jesteśmy ludźmi? Jaki tworzymy świat, co wybieramy i na co się zgadzamy?

– Spektaklem „Mandragora” nie chcemy oceniać, ale raczej zadać pytanie, co mandragora powiedziałby o nas. Formy i plastyka spektaklu nawiązują do natury, używamy tutaj drewna, wikliny, personifikujemy ziemię. Także w muzyce odnosimy się do etniczności oraz w ogromnym stopniu inspirujemy się ludowością, np. śpiewem białym – wyjaśniają twórcy.

Spektakl „Mandragora” został zakwalifikowany przez Komisję Artystyczną do pierwszego etapu 23 Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Scenariusz i reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia, formy, kostiumy: Michał Dracz Muzyka: Sebastian Ładyżyński

Muzykę do spektaklu nagrał zespół wykonawców w składzie: Marianna Lisiecka – śpiew, lira korbowa Aga Rusiecka – śpiew, efekty Agata Białoszewska – gongi i misy tybetańskie Mateusz Winsław – skrzypce Stanisław Kuś – didgeridoo Sebastian Ładyżyński – instrumenty perkusyjne, elektronika

Obsada:

Bóg – Marek Janik
Usta 1 – Eliza Mieleszkiewicz
Usta 2 – Marzanna Gawrych
Usta 3 – Beata Antoniuk
Ptak – Tomasz Bogdan Rynkowski Ziemia – Beata Antoniuk
Mandragory – Eliza Mieleszkiewicz Marcinowa – Marzanna Gawrych Antek – Marek Janik
Pankracy – Tomasz Bogdan Rynkowski Barnaba – Michał Pieczatowski

Kupiec – Tomasz Bogdan Rynkowski Ksiądz proboszcz – Michał Pieczatowski Ministrant – Marek Janik
Wieśniacy – Zespół

Pies – Marzanna Gawrych, Beata Antoniuk, Tomasz Bogdan Rynkowski, Michał Pieczatowski

Premiera 25 lutego 2017, Teatr Lalki i Aktora w Łomży

Teatr im. W. Bogusławskiego w Kaliszu

„Dzieci myślą, że dorośli wiedzą wszystko, aż do dnia kiedy, pytając o śmierć, spostrzegają, że albo dorośli boją się mówić o śmierci, albo, jeśli mówią prawdę, nic o śmierci nie wiedzą. Tego dnia dzieci czują, że dorośli właściwie, nie z własnej winy, ich nie rozumieją. Tego dnia dzieci zaczynają pojmować, że żyć to coś bardzo dziwnego, ponieważ nikt nie rozumie, co to znaczy.” F. Dolto Dzieciństwo

Siostra i cień, to spektakl przeznaczony dla młodych widzów a także ich rodziców.

Momentami zabawna, ale też i wzruszająca historia o siostrzanej miłości oraz umieraniu, opowiadana z perspektywy tych, którzy zostają i żyją dalej. Punktem wyjścia jest odejście jednej z sióstr bliźniaczek, dziewczynki są ze sobą bardzo związane i nie chcą się rozstać.

Pozostanie z siostrą w postaci cienia, wydaje się być bardzo dobrym pomysłem. To, przez jakiś czas, rzeczywiście rozwiązuje problem, dalej można się bawić. Tylko niektóre zabawy okazują się za trudne, na przykład zjadanie pączka na czas. Wszystko przerywa pojawienie się intrygującego, kulawego kangura z sąsiedztwa.

Spektakl opowiada o staracie, ale w sposób pogodny, kluczowa jest tutaj zabawa, ruch, kolor, muzyka, światło oraz cień oraz niezwykłe projekcje multimedialne. Muzyka skomponowana na fortepian, kontrabas, harfę celtycką oraz wokal jazzowy, tworzy niepowtarzalną atmosferę. Mobilna, wielofunkcyjna scenografia inspirowana twórczością M. Chagalla, pozwoliła ciekawie i pomysłowo przeprowadzić opowieść.

Nie strasząc młodego widza, spektakl pobudza emocje, ale także pomagać oswoić się z trudnym zjawiskiem śmierci lub chociaż podjąć próbę rozmowy na ten temat.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia i kostiumy: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński Efekty wizualne: Krzysztof Kiziewicz Wykonawcy, muzycy:

Kontrabas: Bartek Chojnacki
Harfa: Michał Zator
Wokal: Natalia Szczypuła
Obsada: Kama Kowalewska, Izabela Wierzbicka, Jacek Jackowicz, Michał Wierzbicki

Teatr im. W. Bogusławskiego w Kaliszu

„Dzieci myślą, że dorośli wiedzą wszystko, aż do dnia kiedy, pytając o śmierć, spostrzegają, że albo dorośli boją się mówić o śmierci, albo, jeśli mówią prawdę, nic o śmierci nie wiedzą. Tego dnia dzieci czują, że dorośli właściwie, nie z własnej winy, ich nie rozumieją. Tego dnia dzieci zaczynają pojmować, że żyć to coś bardzo dziwnego, ponieważ nikt nie rozumie, co to znaczy.” F. Dolto Dzieciństwo

Siostra i cień, to spektakl przeznaczony dla młodych widzów a także ich rodziców.

Momentami zabawna, ale też i wzruszająca historia o siostrzanej miłości oraz umieraniu, opowiadana z perspektywy tych, którzy zostają i żyją dalej. Punktem wyjścia jest odejście jednej z sióstr bliźniaczek, dziewczynki są ze sobą bardzo związane i nie chcą się rozstać.

Pozostanie z siostrą w postaci cienia, wydaje się być bardzo dobrym pomysłem. To, przez jakiś czas, rzeczywiście rozwiązuje problem, dalej można się bawić. Tylko niektóre zabawy okazują się za trudne, na przykład zjadanie pączka na czas. Wszystko przerywa pojawienie się intrygującego, kulawego kangura z sąsiedztwa.

Spektakl opowiada o staracie, ale w sposób pogodny, kluczowa jest tutaj zabawa, ruch, kolor, muzyka, światło oraz cień oraz niezwykłe projekcje multimedialne. Muzyka skomponowana na fortepian, kontrabas, harfę celtycką oraz wokal jazzowy, tworzy niepowtarzalną atmosferę. Mobilna, wielofunkcyjna scenografia inspirowana twórczością M. Chagalla, pozwoliła ciekawie i pomysłowo przeprowadzić opowieść.

Nie strasząc młodego widza, spektakl pobudza emocje, ale także pomagać oswoić się z trudnym zjawiskiem śmierci lub chociaż podjąć próbę rozmowy na ten temat.

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Scenografia i kostiumy: Jan Polivka Muzyka: Sebastian Ładyżyński Efekty wizualne: Krzysztof Kiziewicz Wykonawcy, muzycy:

Kontrabas: Bartek Chojnacki
Harfa: Michał Zator
Wokal: Natalia Szczypuła
Obsada: Kama Kowalewska, Izabela Wierzbicka, Jacek Jackowicz, Michał Wierzbicki

Po sznurku

scenariusz napisany z wykorzystaniem tekstów P. Gęglawego i R. Zańki

Pocztówki z Karłowic

https://www.youtube.com/watch?v=vt5qIAQEiHA

Reportaż teatralny na trójkę aktorów, przedmioty i orkiestrę. Spektakl powstał na podstawie wspomnień mieszkańców Karłowic, jednej z dzielnic Wrocławia. Lekcja historii obejmująca najważniejsze wydarzenia z okresu od 1945 aż do dziś.

Przedstawienie zostało zrealizowane we współpracy z Fundacją Teatr Nie-taki oraz z Teatrem im. H. Modrzejewskiej w Legnicy. 

Scenariusz, reżyseria: Joanna Gerigk Muzyka: Yurodivi

Obsada: Marta Karmowska, Paulina Walendowska, Jerzy Górski

Możliwość prezentacji spektaklu zarówno w sali teatralnej jak i w plenerze.

Foto: Monika Herain i Krystian Lewacki

Wrocław, Karłowice 2014. Teatr im. H. Modrzejewskiej w Legnicy 2015

Makbet

Adaptacja tekstu: Joanna Gerigk

Reżyseria M. Derlatka 

Gdański Festiwal Szekspirowski, 2014.

 

Le Filo Fable – adaptacja bajek filozoficznych z różnych stron świata

Kichot – adaptacja powieści M. Cervantesa

Zielona Gęś – adaptacja Teatrzyku Zielona Gęś

Zapisani – adaptacja wspomnień Belli Chagall

Jak se děla divadlo – adaptacja felietonu K. Čapka

Cukier – adaptacja opowiadania B. Viana

Ani słowa o śmierci

Spektakl poruszający temat relacji forma nieożywiona a człowiek, w metaforyczny sposób pokazujący aspekt zniewolenia człowieka przez człowieka i upadek znaczenia jednostki. Zrealizowany przy użyciu manekinów, fragmentów lalek, przedmiotów. Scenariusz spektaklu powstał na bazie zebranych materiałów, wrażeń, opinii, reakcji widzów, zebranych podczas akcji performatywnej. Akcja zorganizowana na początku pracy nad spektaklem, miała na celu eksperymentalne działania wykorzystujące w różny sposób lalki i manekiny. Obiekty, w różnych sytuacjach konfrontowane były bezpośrednio z widzami. 

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Teatr Pracownia, Łódź 2008

Czas odnaleziony, czyli co robi kukułka kiedy nie kuka

Projekt teatralno-filmowy. Spektakl rozważający różne aspekty dotyczące czasu. Często w humorystyczny sposób opowiadający o wpływie czasu na człowieka. Tytułowa kukułka pojawia się tu w najmniej oczekiwanych momentach a całość pełna jest absurdalnych sytuacji. W spektaklu wykorzystany został zarówno autorski materiał filmowy, jak i filmowy sposób montażu scen. 

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Nagroda główna na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Malborku.

Teatr Pracownia, Łódź 2007

Księżniczka

Spektakl zrealizowany na podstawie dramatu A. Czechowa Trzy siostry. Inspiracją do innego ujęcia historii Iriny, Maszy oraz Olgi było opowiadanie Z. Herberta pt. Księżniczka.

„Księżniczka najbardziej lubi leżeć twarzą do podłogi. Podłoga pachnie prochem, woskiem i nie wiadomo czym. W szparach księżniczka ukrywa swoje skarby, czerwony koralik, srebrny drucik i jeszcze coś, o czym nie mogę powiedzieć, bo przysięgałem.”

Wyróżnienie indywidualne, za nowatorskie odczytanie dramatu A. Czechowa, na łódzkim przeglądzie teatralnym. 

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna GerigkTeatr Przedmiotu, Łódź 2008

Niech Gadzina śpi

Niech Gadzina śpi, czyli niech milczące psy będą zostawione w spokoju

Autor: Stefan Aleksandrowicz

Scenariusz, reżyseria, scenografia: Joanna Gerigk

Pamięci przyjaciela

Spektakl inspirowany pracą Władysława Hasiora, pod tym samym tytułem. Opowieść o ucieczce w szalony świat wyobraźni, który staje się lekarstwem  na poczucie osamotnienia oraz powtarzalną, męczącą codzienność.  

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Nagroda główna na Innym Festiwalu teatralnym w Krośnie.
Teatr Olgi Forsz, Łódź 2003

Pragmatyczny jesiotr oraz inne przypadki

Spektakl realizujący ideowe założenia dadaistów oraz surrealistów. Zbiór etiud z założenia inspirowanych najdziwniejszymi motywami. Ogromna dawka humoru w absurdalnych sytuacjach, dzięki którym jeszcze wyraźniej widać ludzkie słabości czy ułomności.

Scenariusz, reżyseria, oprawa sceniczna: Joanna Gerigk

Foto: Sebastian Ciupiński

Teatr Przedmiotu, Łódź 2008

ADAPTACJE

Makbet

Makbet W. Szekspir adaptacja sceniczna Gdański Festiwal Szekspirowski 

My nie chlustamy krwią, tylko wykorzystujemy postacie trzech wiedźm, które w sposób ironiczny, cyniczny i z dystansem opowiadają historię, która już się wydarzyła i do jej ilustrowania używają różnych przedmiotów – opowiada reżyser „Makbet-Horror Puppet Show” Michał Derlatka. Przedstawienie prezentowane w ramach XVIII Festiwalu Szekspirowskiego.

http://www.polskieradio.pl/7/178/Artykul/1249335,Przewrotne-interpretacje-mistrza-18-Festiwal-Szekspirowski

Projekty

1. Teatr komponowany

Teatr komponowany kieruje się współbrzmieniem i zależnościami pomiędzy układem różnorodnych „głosów”, dlatego polifonia stanowi dla niego niejako basso continuo. W tym przypadku polifonia oznacza przeniesienie pewnej zasady kompozycyjnej w obszar teatru. To symultaniczne brzmienie poszczególnych elementów, które pozostają niezależne, ale jednocześnie spojone strukturalnie. Praca z wykorzystaniem muzycznych parametrów (głośności, barwy, długości, tonacji), wiąże się z „reżyserowaniem jak kompozytor”. Rytm nie jest już tylko narzędziem służącym rozwijaniu narracji, ale „wykracza poza obszar czysto muzyczny, dlatego mamy do czynienia z rytmami kinetycznymi, wizualnymi, językowymi oraz rytmem martwych przedmiotów” . Punktem wyjścia do stworzenia partytury scenicznej stał się mit opowiadający o pojedynku Apolla z Marsjaszem, w całości wykorzystaliśmy także wiersz Z. Herberta.

Tytuł: Apollo i Marsjasz. Współczesna wersja mitu.
Autorka projektu, reżyser, koordynator pracy:
Joanna Gerigk
Kompozytor: Sebastian Ładyżyński
Scenograf: Michał Dracz
Choreograf: Piotr Soroka
Realizacja dźwięku: Magdalena Gorwa
Obsada: Natalia Bloch, Agnieszka Ejsmont, Marta Karmowska, Joanna Kowalska Marsjasz: Piotr Misztela Apollo: Wojciech Zygmunt Pies Marsjasza: pies o imieniu Słodki
Autor filmu oraz dokumentacji fotograficznej: Krystian Lewacki
DzSt/PB/WL/2015/8. Projekt został sfinansowany ze środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Premiera 26.11.2016 PWST we Wrocławiu

2. Autorskie projekty edukacji teatralnej

Autorskie projekty edukacji teatralnej dla dzieci i młodzieży realizowane w latach 2001-2008

3. Współpraca z Centrum Praw Kobiet w Łodzi

Warsztaty teatralne i praca nad spektaklem z beneficjentkami programu PIW EQUAL „Praca i godne życie dla kobiet ofiar przemocy”

4. Scena Daszyńskiego 18

Spektakl zrealizowany w ramach autorskiej akcji aktywizacji mieszkańców kamienicy przy ulicy Daszyńskiego 18 we Wrocławiu. Prezentacja teatru stolikowego na trzy aktorki, oraz przedmioty kuchenne. Premiera odbyła się w piekarni na parterze kamienicy, a kolejne prezentacje spektaklu zostały przeprowadzone na klatce schodowej. Na potrzeby spektaklu dokonałam adaptacji opowiadania L. Kołakowskiego pt. Piękna twarz pochodzącego z książki: 13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych oraz inne bajki.

5. Festiwal Kobiet

W roku 2007 zainicjowałam w Bałuckim Ośrodku Kultury, przy współpracy z Centrum Praw Kobiet w Łodzi. Celem Festiwalu było zwrócenie uwagi nie tylko na twórczość kobiet, ich miejsce w sztuce, kulturze, życiu społecznym, ale także spotkania i dyskusje na temat współczesnej sytuacji kobiet. Istotnym aspektem było integrowanie środowisk kobiecych, kobiet aktywnie działających oraz mężczyzn mówiących o kobietach.  Organizowałam w ramach Festiwalu dyskusje, warsztaty, sesje naukowe (Kobieta w sztuce a sztuka kobiet, Wizerunek kobiety. Między wolnością a doskonałością), a także wystawy plastyczne i spotkania teatralne.

6. Imieniny Teatru

W Międzynarodowego Dnia Teatru zainicjowała i organizowałam i prowadziłam pięć edycji spotkań zatytułowanych Imieniny Teatru. W ramach spotkań uczestnicy mogli oglądać spektakle teatralne, koncerty, wystawy plastyczne, fotograficzne, a także prezentacje filmów związanych z tematyką teatralną połączone z prelekcjami na wybrany temat. Projekt miał charakter szeroko edukacyjny. Założeniem było pokazanie różnorodności form występujących w teatrze, muzyce, plastyce oraz ich wzajemnych powiązań. Celem spotkań była wymiana doświadczeń oraz promocja młodych artystów.

Recenzje

Szpak Fryderyk

Paweł Wrona z Dziennik Teatralny Poznań

Recenzja Pawła Wrony z DziennikTeatralnyPoznań

Cała recenzja dostępna tutaj

„(…) Drewniana szafa stanowiąca główny element scenografii niczym kalejdoskop przenosi nas do miejsc, w których toczy się akcja. Intensywnie pobudzona wyobraźnia, automatycznie domalowuje tło do każdej ze scen rysowanych słowem i gestem. Każdy, nawet najmniejszy element scenografii ma swoje przeznaczenie. Nie uświadczymy tutaj bezczynnie stojących bibelotów i rekwizytów. Tutaj wszystko ma duszę. (…) Spektakl ma określony rytm, którego nie zatraca nawet na chwilę, nie pozwalając widzowi na nudę. Dźwięki kontrabasu wydobywane na żywo z instrumentu stopniują napięcie, nadając płynności toczącej się akcji. Animując przedmioty codziennego użytku, nadając jednej rzeczy kilka form aktorzy pokazują nam swoje dobre przygotowanie warsztatowe. Reżyser zadbał o to by kończący się spektakl nie zostawił widza z niczym. Po powrocie do domu możemy ponowie przeanalizować perypetie bohaterów poszukując umiejętnie ukrytych metafor i nowych znaczeń.”

Po sznurku

Dagmara Chojnacka w Radio Wrocław

Recenzja Dagmary Chojnackiej w Radio Wrocław

Cała recenzja dostępna tutaj

„Wygraliśmy też dziś jako widzowie w WTL. nowa premiera: PO SZNURKU. Joanna Gerigk adaptuje i reżyseruje teksty Piotra Gęglawego. WYBITNY spektakl”.

„Kurczak duży,
Wieloryb mały mały malutki
Bo nie ma nogi jak był mały to
nie lubił myć nogi to poprosił Pana Boga
żeby nie miał nogi…”

– to początek jednej z bajek opowiedzianych przez Piotra Gęglawego. Joanna Gerigk stworzyła z jego prac spektakl, który zachwyci zarówno dzieci, jak i rodziców. Tej godziny spędzonej w WTL nie da się opowiedzieć, trzeba ją przeżyć.

Daniel E. Groszewski

Recenzja Daniela E. Groszewskiego

“Spektaklu w reżyserii Joanny Gerigk nie da się opowiedzieć. To trzeba po prostu przeżyć. Ten cudny brak zasad i brak logiki. Tę miłość ziemniaków, czy rybę pływającą pod sufitem. „Po sznurku” łamie wszelkie stereotypy. Dla dzieci to kolorowa opowieść o często nieprawdopodobnych zdarzeniach, a dla dorosłych przypomnienia czasów prawdziwej wolności, gdy nie ograniczały nas żadne zasady. I wszystko w tym spektaklu idzie jak po sznurku. Tak właśnie, po sznurku, do Pisarza trafia główny bohater Piotr, który jest dorosłym… dzieckiem. Takich przeciwności jak w wierszykach, które wymyślaliśmy i opowiadaliśmy w dzieciństwie jest w całej sztuce sporo. W tym miejscu wypada mi więc wyjaśnić, że tekst, na którym zbudowano scenariusz został napisany przez cierpiącego na zespół Downa Piotra Gęglawego i Romka Zańko. Ich sposób postrzegania świata i łączenia rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się być nie do połączenia sprawia, że możemy popatrzeć na świat w sposób niezwykle prosty. „Pan B. dał Piotrkowi lichy wygląd, wielkie serce, zespół Downa… uśmiech i zadanie. Zadanie opowiedzenia, że jest inny świat. Świat, gdzie nikt nie pyta: ile masz? Kim jesteś? Świat, gdzie „lubię cię” nie jest tylko kliknięciem. Świat, gdzie każdy dzień jest świętem” – tak Gęglawego charakteryzuje Zańko, jednocześnie zdradzając nieco piękno, które mieści się w jego tekstach.

Akcja spektaklu toczy się w domu Pisarza (Józef Frymet), która stracił panowanie nad własną pracą. Komizmowi tej sytuacji dodaje fakt, że w akwarium pływa karp… ale nie wiedzieć czemu pływa na boku. Tam właśnie docierają Piotr (Tomasz Maśląkowski), a później Pani Ani (Anna Zych). I tam opowiadają niestworzone historie pełne magii i radości. Sala co rusz wybucha śmiechem.

Nie ma się co dziwić, skoro Piotr w narysowanych przed chwilą prostych kreskach i kropkach widzi siebie w toalecie. Jedno kropka oznacza poranek, druga wieczór. Czajnik witając się chce dać buziaka, ale zanim to zrobi musi się psiknąć perfumami, żeby mu z dziubka ładnie pachniało. Słowa nie znaczą tego co znaczą. Tak samo jak rysunki. A łyżki mogą być wszystkim czym chcesz. Choćby mrówkami, z którymi możesz się zaprzyjaźnić. Wszystko świetnie ograne przez trójkę aktorów, którzy sprawili, że chciałoby się, aby ta historia trwała dłużej. Historia, która dała nam radość tworzenia świata, w którym nie muszą obowiązywać przecież żadne reguły: po szóstym piętrze w wieżowcu może być dziesiąte, a Adama Małysza skakać mogły nauczyć pingwiny.

Joanna Gerigk swoim spektaklem rozbawiła i wzruszyła. Choć do tego drugiego stanu trzeba było dojrzeć już w domu. Pokazała nam bowiem świat, jaki dane jest zobaczyć nam coraz rzadziej. Świat z dala od problemów i codziennej ludzkiej zawiści. Piękny i prosty świat, w którym wieloryb dlatego nie ma nogi, bo jak był mały to bardzo nie lubił jej myć i poprosił Pana Boga, żeby jej nie miał. I nie ma. Zagadka rozwiązana. Bawcie się dobrze!”

Magda Piekarska

Papież chce połknąć balon, a Jezus wygrywa w szachy z tygrysem

Recenzja Magdy Piekarskiej z Gazeta.pl

Cała recenzja dostępna tutaj

“Najnowsza premiera Wrocławskiego Teatru Lalek, „Po sznurku” w reżyserii Joanny Gerigk, to prawdziwa perełka – zachwyca, wzrusza, zapewnia haust twórczej wolności, a przy okazji stawia pytanie o to, co jest normą, a co poza nią wykracza. Wypadałoby tu zaznaczyć, że Piotr Gęglawy, 49-letni autor tekstu, spisanego i uzupełnionego przez Romana Zańko, zaadaptowanego na scenę przez Gerigk, jest niepełnosprawnym twórcą (zespół Downa), podopiecznym szczecińskiej fundacji Pod Sukniami.”

“Joanna Gerigk czyta teksty Gęglawego bez cienia protekcjonalnej wyższości, ale też bez taniej czułostkowości, która czasem towarzyszy spojrzeniu na sztukę niepełnosprawnych. Jest w tej lekturze ciekawość, jest fascynacja, a może i – całkowicie usprawiedliwiona – nutka zazdrości. Radość, wolność, satysfakcja – aktu twórczego, na który składają się te trzy elementy, mógłby przecież Gęglawemu zazdrościć każdy pełnosprawny artysta.”

Małgorzata Matuszewska

Bardzo udana premiera dla widzów w wieku 10+, majstersztyk treści i formy. Opowieść wzruszająca, zabawna, czarująca w swojej niezwykłej prostocie – „Po sznurku” Joanny Gerigk, w reżyserii autorki, to spektakl wybitny. Stało się: Mała Scena w Lalkach prezentuje wielką sztukę.

Recenzja Małgorzaty Matuszewskiej z Gazeta Wrocławska

Cała recenzja dostępna tutaj

“Wyszłam z teatru oszołomiona. Joanna Gerigk przed premierą mówiła, że ekipa świetnie się bawiła podczas pracy. Nastrój radości udzielił się widzom. Szkoda, że widzowie popremierowych spektakli nie usłyszą reakcji Piotra Gęglawego, cierpiącego na zespół Downa współautora tekstów, według których powstał scenariusz. Miałam szczęście, bo wzięłam udział w jego radości. Gościł na premierze i najwyraźniej cieszył się z całego serca. Piotr Gęglawy i Romek Zańko napisali teksty zaczynające się od jednego słowa, czasem ważnego, czasem mniej. I tak słowo stało się podstawą całego świata, a raczej światów, bo jest ich wiele, a wszystkie zachwycają bogactwem.”

Anna Maliszewska

Recenzja spektaklu Po Sznurku z teatru Lalek
Sztuka Po sznurku w reżyserii Joanny Gerigk jest wycieczką w zakamarki ludzkiej
wyobraźni. Dla dzieci to opowieść o ich świecie pełnym abstrakcyjnych wydarzeń,
kolorów, nieprawdopodobnych zdarzeń. Dla dorosłych to próba przypomnienia sobie,
na czym polega świat fantazji i kompletny brak zasad, jaki nim rządził. To rodzaj
terapii, po której widz wychodzi z uśmiechem na twarzy, przypominając sobie
wszystkie niesamowite wydarzenia i światy, których doświadczał będąc dzieckiem,
gdzie związek przyczynowo-skutkowy wcale nie był konieczny, gdzie pingwiny
mogły uczyć Adama Małysza skakać i do windy na szóstym piętrze mógł nagle wejść
koń a po nim kolejnych pięć na następnym piętrze.
Samotnego, starszego mężczyznę, w tej roli Józef Frymet, który całe dnie spędza
w fotelu, próbując napisać kolejne zdanie do swojej powieści odwiedza nagle
mężczyzna z duszą dziecka, grany przez Tomasza Maśląkowskiego. Człowiek
„szalony”, jak nazwał go w pewnym momencie główny bohater. Początkowo
zdezorientowany i zdenerwowany z powodu tej niespodziewanej wizyty starszy
człowiek powoli ulega wpływowi gościa. Wspólnie rozpoczynają fantastyczną podróż
w świat wyobraźni. Towarzyszy im Pani Ania, która przywołana w jednej z historii
o papieżu, który z okazji dnia dziecka połykał balony, niespodziewanie zjawia się
na scenie.
Sztuka inspirowana jest wierszami Piotra Gęglawego, podopiecznego szczecińskiej
fundacji „Pod Sukniami”, uczestnika Warsztatów Terapii Zajęciowej organizowanych
przez Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Przez
pryzmat nieszablonowego myślenia, osoby myślącej inaczej dorosły widz dostrzega
wielość form, nieskończoną możliwość skojarzeń, odczuwa radość, jaką daje
nieskrępowana żadnymi sztucznymi schematami wyobraźnia. Tymczasem dzieci
widzą swój świat, szybko podążają za zmieniającymi się opowieściami, doskonale się
w nim odnajdując.
W rolę niepełnosprawnego mężczyzny rewelacyjnie wcielił się Tomasz Maśląkowski.
Grana przez niego postać Piotra szybko zaczarowała widzów, tak tych młodszych jak
i tych nieco starszych. Dzieci z łatwością utożsamiły się z nim jako jednym
ze swoich, co spowodowało, iż od razu zyskał ich sympatię. Jego mimika, sposób
poruszania się po scenie, jak i nawet sposób wymowy nawet tym najbardziej
poważnym na widowni nie były obojętne, dzięki czemu nawet oni przenieśli się
w dawno zapomniany świat fantazji.
Bardzo prosta scenografia, którą tworzyły okna, podpórki pod stół oraz fotel,
wydawała się nie mieć specjalnego znaczenia. Całość dobrze odzwierciedlała uczucie
samotności czy opuszczenia, którymi cechował się główny bohater przed wizytą
niespodziewanego gościa. Wyjście z głębi sceny, pomalowanie okien jak
i przeniesienie całej scenografii w stronę widza wywierało uczucie przeniesienia się
do innej rzeczywistości. Mocne oświetlenie zdecydowanie podsycało tę dychotomię.
Sztuka Po sznurku to doskonała zabawa dla dzieci i dorosłych. Choć prawdopodobnie
ci młodsi dostrzegą w niej o wiele więcej niż może zobaczyć zwyczajny dorosły.
Warto wybrać się na spektakl całą rodziną. Radość dzieci, jaką przeżywają podczas
spektaklu czy zaskakujący świat wyobraźni, jaki dostrzegą dorośli to oczywiście nie
wszystko, co można odkryć w tej sztuce. Bezsprzecznie edukacyjna wartość, jaką
niesie przedstawienie, polega na uzmysłowieniu wszystkim, iż inność nie jest wcale
gorsza, a może być zdecydowanie ciekawsza niż po prostu zwyczajność.
Anna Maliszewska
O recenzentce
Ania Maliszewska – absolwentka kultoroznawstwa i polonistyki. Z zamiłowania
humanistka, zawodowo zajmuje się golfem. Pisze dla magazynu Golf&Roll i pracuje
nad promocją zielonego sportu w Polsce.
O Po prostu aktywnie
Po prostu aktywnie jest bezpłatnym kwartalnikiem dla rodziców dzieci od 0 do 12 lat,
promujący aktywny tryb życia. W kwartalniku rodzice mogą znaleźć frmy, które
organizują zajęcia ruchowo-plastyczne jak i zajęcia wspomagające rozwój umysłowy
dzieci.
Kontakt
Tel. 71 716 68 73
Email: kontakt@poprostuaktywnie.pl
www.poprostuaktywnie.pl
www.facebook.com/Poprostuaktywnie

Le Filo Fable

Bartłomiej Miernik z Miernik Teatr

Recenzja Bartłomieja Miernika z Miernik Teatru

Cała recenzja dostępna tutaj i tutaj

Kot Zen, czyli o muzyce i ciszy w teatrze

Recenzja z premiery

Teatr Zdrojowy Animacji Jelenia Góra.

Powiedzieć czterolatkom co to jest w muzyce kontrapunkt lub motyw wiodący to zadanie trudne. Zrobić to tak, by dzieci zapamiętały, a dorośli opiekunowie podczas spektaklu nie spoglądali na zegarek, to wyższa szkoła jazdy. Ta sztuka udała się znakomicie realizatorom teatralnej lekcji nr 1 w Zdrojowym Teatrze Animacji. REKLAMA Teatr Zdrojowy Animacji Jelenia Góra. Lekcja teatralna nr1 Powiedzieć czterolatkom co to jest w muzyce kontrapunkt lub motyw wiodący to zadanie trudne. Zrobić to tak, by dzieci zapamiętały, a dorośli opiekunowie podczas spektaklu nie spoglądali na zegarek, to wyższa szkoła jazdy. Ta sztuka udała się znakomicie realizatorom teatralnej lekcji nr 1 w Zdrojowym Teatrze Animacji. Lekcja o muzyce odrobiona, a egzamin zaliczony dzięki Dorocie Korczyckiej -Bąblińskiej, Dianie Jonkisz oraz Sylwestrowi Kuperowi. Są naturalni, zabawni i szybko nawiązują kontakt z widzami. A to ważne, bo nie dzieli ich scena, akcja toczy się tuż obok nas. Dzieci siedzą na dywanie. Obserwują wszystko uważnie. Mała dziewczynka, która podchodzi w czasie przedstawienia, by pogłaskać kotka nie ma prawa nikogo zdziwić, ani przerwać sztuki. Bo dzieci są także jej bohaterami. Jak się robi skrzypienie butów na śniegu Treść jest prosta. Dorota i Sylwek przygarniają kota Zen. Urządzają mu dom (świetne pomysły scenografa Michała Dracza). Kot lubi ciszę, ale nie znajduje jej wokół siebie. A to coś grzmi, a to zgrzyta, ktoś skrada się po śniegu, wieje wiatr. Joanna Gerig, reżyserka i autorka scenariusza doskonale połączyła kolejne sceny z pokazywaniem teatralnej kuchni (maszyna do wiatru, skrzypienie butów na śniegu – już wiemy, jak to się robi ). – Bo ważna w teatrze jest atmosfera – przekonuje dzieci Sylwek. I razem z Dorotą pokazują, jak dobierając muzykę sprawia się, że ogarnia widzów nastrój grozy lub wręcz przeciwnie – wesołość. Taka poglądowa lekcja to zasługa także kompozytora Sebastiana Ładyżyńskiego. Cisza też jest ważna Dorota (Dorota Korczycka – Bąblińska) jest energiczna, wesoła i pełna pomysłów. Sylwek (Sylwester Kuper) bardziej spokojny, lubi śpiewać, choć mu to nie wychodzi. Kot (Diana Jonkisz) jest uroczy. Mały i duży widz zapamięta, jak wypada mu zielone oko, gdy się przestraszy lub coś mu się spodoba. (brzmi to straszliwie, ale jest naprawdę zabawne). Na koniec 45-minutowgo spektaklu kot Zen przekonuje nas, że cisza też jest ważna i warto jej poszukać. Spektakl „ Kot Zen czyli o muzyce i ciszy w teatrze w reżyserii oraz z tekstem Joanny Gerigk, z muzyką Sebastiana Ładyżyńskiego i scenografią Michała Dracza.

Manu z Jelonka.com

Lekcja teatralna nr 1 – Kot Zen 

Recenzja Manu z Jelonka.com 

Cała recenzja dostępna tutaj 

W minioną niedzielę (8.02) na deskach Zdrojowego Teatru Animacji miała miejsce premiera spektaklu „Lekcja teatralna nr 1 – Kot Zen” w opracowaniu i reżyserii Joanny Gerigk. Inscenizacja zrealizowana została w ramach projektu z zakresu edukacji artystycznej „Teatr od kuchni, czyli 4 lekcje o teatrze”. Już sam tytuł przedstawienia stanowi clou opowieści. Treść jest prosta, zabawna, a nawet chwilami wzruszająca. Joanna Gerigk ze znawstwem psychiki percepcyjnej dziecka znakomicie wyreżyserowała „Lekcję teatralną nr 1 – Kota Zena”, trafiając do każdej widowni. Reżyserka wpisała w przedstawienie element edukacyjny atrakcyjnie przekazany, przy współudziale dziecięcej widowni. Interaktywność spektaklu jest tu ważną częścią składową myśli inscenizacyjnej. 
Oprawa audiowizualna i prościutka forma spektaklu sugerują, że odbierać go może dziecko w wieku od 4 do 9 roku życia. Mali widzowie nadzwyczaj aktywnie włączają się w przedstawienie, które pomyślane jest jako wspólna zabawa. Dużo w nim rozmów z bohaterami, obecnymi na wyciagnięcie ręki (publiczność usytuowana jest na scenie pokrytej miękkim dywanem). Oczywiście, dorośli – rodzice i dziadkowie także mają dużą frajdę, bawią się nie mniej niż ich pociechy. 
Dużą rolę pełni tu muzyka, współtworzy dramaturgię spektaklu. Aranżacja (z elementami gwałtownych dźwięków, m.in. podczas wypadku poza sceną czy w czasie burzy) dopełnia całości muzycznej strony spektaklu. Autorem muzyki jest Sebastian Ładyżyński, laureat wielu konkursów kompozytorskich i filmowych, który zasłynął jako aranżer muzyki i asystent kompozytora w głośnym filmie Waldemara Krzystka „80 milionów” (2011). Miłym akcentem i jednocześnie prawdziwą niespodzianką przedstawienia jest przygrywający na saksofonie akustyk Zdrojowego Teatru Animacji Mariusz Czechowicz. 
W wielu elementach scenografii Michała Dracza – plastycznych rozwiązaniach zmian scen, które zawsze są w ruchu, zawarty jest dowcip. W spektaklu wykorzystane są m.in. techniki teatru cieni. Warstwa fabularna w formie słownej opowieści przetykana jest zaproszeniem do współudziału dzieci na widowni. W ten sposób mali widzowie nie nudzą się i pobudzają swoją wyobraźnię. 
I wreszcie strona aktorska. Każdy z trójki wykonawców jest inny. Sylwester Kuper spełnia rolę narratora Sylwka i gra w nieco wolniejszym rytmie, aniżeli pozostali wykonawcy swoje role. Z kolei Dorota Bąblińska-Korczycka jako koleżanka Sylwka – Dorota przeciwnie. Ma radośnie uśmiechniętą twarz, bo bycie przyjaciółką znalezionego kota jest wspaniałą przygodą. Aktorka wykorzystuje wszystko – ruch, mimikę, dowcip słowny i temperament wprost dynamiczny. Jej sposób bycia, podejście do dziecięcej widowni, umiejętność nawiązywania relacji z dziećmi już od pierwszej sceny sprawiają, iż dzieci z miejsca przywiązują się do niej, nie mają żadnych oporów, by wejść na scenę. Ale „sprężyną” trzymającą całość jest Kot Zen (w tytułowej roli Diana Jonkisz). Każdy zapamięta nowoczesnego, pełnego energii kota z wyłupiastymi turkusowymi oczami, chodzącego własnymi ścieżkami. 
Przygody Kota Zena, który nie może odnaleźć się w świecie pełnym dźwięków, hałasu oraz słów, rozśmieszą i czterolatka, i jego starsze rodzeństwo, i rodziców. Spektakl jest tak dynamiczny, że nie zostawia na nudę nawet minuty (czas trwania: ok. 45 minut – bez przerwy). Najważniejsze jest jednak jego samo przesłanie, które jawi się w toku opowieści, a w finale zostaje wyraźnie przypomniane. To pierwsza z czterech lekcji edukacji teatralnej. Kolejne trzy spektakle z cyklu „Lekcja teatralna” są w planach.

Cukier

Joanna Gajewska

W poszukiwaniu cukru i prawdy. 

Recenzja Joanny Gajewskiej z Port Kultury 

Cała recenzja dostępna tutaj

„Cukier” to historia o męskiej przyjaźni, ale nie tylko. To opowieść o braku kobiet. Wszystkie role w spektaklu grane są (zresztą na bardzo wysokim poziomie) przez mężczyzn. Spektakl odbywa się w dwóch planach – w żywym i lalkowym, a oba światy są od siebie wyraźnie oddzielone. Kobiety są ukazane pod postacią lalek lub nawet samych tylko ich fragmentów. Zostały one przedstawione przez Łukasza Batko, któremu należą się osobne brawa za to, z jaką sprawnością w tak krótkim czasie wcielał się w liczne postaci. Lalki wykonane przez autorkę scenografii, Magdalenę Nowak, wprowadzają element grozy, inności, zdają się pochodzić z innego świata. Mężczyźni ukazani w spektaklu są ludźmi z krwi i kości, dobrymi lub złymi, ale prawdziwymi. Postaci kobiece są zaś ukazane jedynie poprzez najbardziej wyraziste atrybuty kobiecości, stereotypowo, powierzchownie. Kobiety-kukły przychodzą zawsze z zewnątrz, niosą zagrożenie, tajemnicę – wiedzą więcej niż mężczyźni, ale ta wiedza jest dla nich niebezpieczna. W świecie mężczyzn przyjaźń jest kierowana prostymi zasadami – można sobie dać po mordzie i przyjaźnić się dalej. Kobiety, nawet gdy są dla bohatera miłe, kuszą go i obiecują coś dobrego, zawsze kryją jakiś zły zamiar. Zastanawia mnie, dlaczego kobieta-reżyser podjęła się w tym spektaklu analizy męskiej przyjaźni, a kobiety przedstawiła w tak nieprzychylny sposób. „Cukier” z tej perspektywy nie jest historią o mężczyznach, ich przygodach i przyjaźniach, ale o ersatzu kobiet. A także o ich destrukcyjnym wpływie na mężczyzn.”

Paweł Wrona z Teatralia Poznań

Gdzie ten cukier? W podróż pełną życiowych rad i pobudzającą odległe zakamarki wyobraźni wyruszamy bez wahania z bohaterami spektaklu dyplomowego „Cukier” w reżyserii Joanny Gerigk – studentki Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Całość wyrywa się z typowej konwencji teatru lalek, kusi świeżością podejmowanego tematu i barwnymi formami.

Recenzja Pawła Wrony z Teatralia Poznań 

Nr 26 (26) 15 lipca 2012 

„Uczucie, gdy uświadamiamy sobie, że w naszym otoczeniu nie ma już nikogo, kto byłby do nas podobny na tyle, by nas zrozumieć – to początek dojrzewania. Józio (Alan Bochnak), chcąc dotrzeć do tego etapu życia, zmierza się z historiami ze swojego dzieciństwa, symbolizującymi skryte lęki i obawy przed samodzielnością. Poszukując tytułowego cukru, buduje fantastyczny świat pełen przygód i niezwykłych postaci. Dzięki wspaniałej kreacji aktorskiej stworzona została osobowość na pograniczu Małego Księcia, Piotrusia Pana, tudzież Don Kichota. To postać otwarta, którą każdy z widzów interpretuje według własnych potrzeb.

Józio przełamuje kolejne wewnętrzne bariery, krusząc je w wykreowanych przez siebie przygodach wraz z Rumakiem (Jarosław Paczyński) i Księżycem (Mateusz Zagórski) – dwójką przyjaciół, którzy – starając się wkomponować w baśniowy świat – wcielają się w magiczne postaci. Są przede wszystkim głosem doradczym. Nie podejmują decyzji, ponieważ są świadomi od samego początku ukrytego znaczenia poszukiwań. Niemożliwe jest sprecyzowanie, który motyw dominuje w spektaklu. Przyjaźń i dojrzewanie wydają się nierozłączne. Punktem zwrotnym jest morska wyprawa z kompanem z dzieciństwa – Bartem (Łukasz Batko). Józio uświadamia sobie, że przez cały czas starał się dorównać innym, stał w ich cieniu. Podejmuje pierwszą dojrzałą decyzję. Postanawia odszukać samego siebie. 

W spektaklu nie ograniczono się do standardowych lalek. Stworzono plastyczne formy podkreślające nierealny świat przemierzany przez głównego bohatera. Niewielka przestrzeń sceniczna, tworząca dzięki prostym zabiegom scenograficznym wiele planów akcji, jest w całości wykorzystana przez aktorów. Nie uświadczymy tu zbędnych bibelotów. Charakterystyczna dla Gerigk wielozadaniowość przedmiotów i tym razem zaskakuje i stymuluje wyobraźnię. Ograniczenie sceny stanowią tylne, drewniane drzwi, wydające się wrotami do dojrzałości Józia. (…)”

Cafe Panique

Grzegorz Chojnowski

Gdybym miał zabrać na pantomimę kogoś, kto się takiego teatru trochę boi, bo może nie zrozumie, to zabrałbym na 'Cafe Panique’. Najnowszy spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy jest bardzo czytelny fabularnie, atrakcyjny ruchowo i słuchowo, zostawia też miejsce na myśl o sobie w świecie i świecie w nas. Tylko nie oczekujcie od tego przedstawienia, że będzie przeniesieniem Toporowych opowiadań, że uwiedzie Was galopującymi szalonymi wizjami wziętymi z obrazów francuskiego surrealisty (choć akcenty są), tu chodzi bowiem o coś innego, co zresztą lojalnie zapowiadała reżyserka w rozmowie w Radiu Wrocław Kultura i anonsuje w programie. Topor był tym razem inspiracją, jego opowieści bazą, więc szukajmy raczej ducha twórczości Topora, nie litery. Jeśli tak do 'Cafe Panique’ podejdziemy, znajdziemy tę śmieszną gorycz wziętą z doświadczania niedoskonałego świata i niedoskonałych siebie oraz tęsknoty za losem lepszym, życiem… własnym. Wyraźnie wybrzmiewa w przedstawieniu Joanny Gerigk taka gorzko-pocieszająca nuta. Gdy postaci przekraczają jakąś barierę, gdy coś porzucą lub odszukają, zjawiają się wielkie ryby-łososie, by poprowadzić do szczęścia, a przynajmniej uwolnienia. Bardzo dobrze potrafią oddać tak psychologicznie ukierunkowany teatr ruchu artyści wrocławskiej Pantomimy. Cieszy powrót na scenę dyrektora-aktora Zbigniewa Szymczyka (perfekcyjny Kelner), radują wszystkie pozostałe portrety ludzi uwikłanych w niekoniecznie zgodne z prawdziwą osobowością role. Zapadają w pamięć zwłaszcza kreacje (w podwójnych rolach) Anny Nabiałkowskiej, Moniki Rosteckiej, Jana Kochanowskiego i Mariusza Sikorskiego jako Mężczyzny z parą najpiękniejszych piersi. Oni mają najwięcej do zagrania przy znakomicie przygotowanej muzyce Sebastiana Ładyżyńskiego, łączącej filmową toń i jazzbandowy luz. Równie wyborny co koleżanki i koledzy Artur Borkowski wprowadza nawet gombrowiczowski niepokój-terror, gdy jako bezręki Dyrygent dostaje magiczne protezy i – przez chwilę – rządzi. Ciekawie wkomponował w Scenę na Świebodzkim ruchomą scenografię Michał Dracz, dzięki czemu w logicznie zaplanowanym finale tytułowa Cafe Panique staje się synonimem przejścia z życia na siłę w inny wymiar. Tak, to się nazywa udane przedstawienie. Zabawa i coś jeszcze.
(0-6): 5.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
…………………………………………
CAFE PANIQUE z inspiracji opowiadaniami Rolanda Topora, reż. J. Gerigk, Wrocławski Teatr Pantomimy, 9 lutego 2018, Scena na Świebodzkim, rząd I, miejsce 3

Kulturalne Ingrediencje

Café Panique”: Cały ten jazz… /recenzja teatralna/
9 stycznia 2018 r. Wrocławski Teatr Pantomimy zaprezentował nowy spektakl według scenariusza i w reżyserii Joanny Gerigk. „Café Panique” to tytuł zbioru opowiadań Rolanda Topora, z którego prozy powstała tragikomiczna, pantomimiczna opowieść o różnych obliczach samotności w rytmie jazzu i bluesa.

Świat jest teatrem

Na spektakl składa się kilka etiud, połączonych w całość miejscem akcji – tytułową Café Panique, będącą czymś w rodzaju teatrum mundi. Stoliki z lampkami i pojawiający się w tej przestrzeni ludzie są w istocie znakami pewnych sytuacji egzystencjalnych i wynikających z nich wewnętrznych problemów. To odrealnienie podkreśla dodatkowo panujący półmrok.

Od początku siedzącemu przy stoliku samotnemu Mężczyźnie, opróżniającemu kolejne kieliszki, towarzyszy jazzowy band, grający najpierw smętnego bluesa, a potem utwory jazzowe. Na podeście Piosenkarka Cleo śpiewa bezsłowne wokalizy. Ubrana w długą, połyskliwą czerwoną suknię, miewa problemy z nagabującymi ją mężczyznami, głównie ze względu na imponujących rozmiarów biust, co ją wyraźnie deprymuje.
Przez kawiarenkę przewijają się także inni goście.

Wszyscy oni z jakichś powodów są samotni: porzucony przez ukochaną narzeczony, który nagle wydał się jej zbyt pospolity, bezręki mężczyzna – z powodu swego kalectwa. Bywają też ludzie samotni z wyboru, jak Poeta Coco Paco, którego prześladuje Muza negatywna. Jakby tego było mało, na dalszym planie miotają się wdzięcznie Łososie, stanowiąc dla niektórych bohaterów zabawny kontrapunkt, ale przede wszystkim wprowadzające do opowieści surrealistyczny ton. Akcja rozwija się dynamicznie: smutny Mężczyzna pragnie zbliżyć się do Piosenkarki, ale przeszkadza mu w tym nieśmiałość oraz … inni mężczyźni. W końcu jednak, z pomocą opłaconego Kelnera, udaje mu się przeżyć z nią (wbrew jej woli) krótki romans, którego pointa jest dość zaskakująca i osobliwa, mieści się jednak w groteskowej poetyce opowieści.

Gdy marzenia się spełniają

Pozostali bohaterowie, także z lepszym lub gorszym skutkiem, radzą sobie ze swoimi problemami i kompleksami. Dość zaskakujący finał okazuje się być tylko grą znaczeń, bo w tym lekkim jak pianka spektaklu wszystko jest tragikomiczne, groteskowe, a niekiedy wręcz absurdalne. Możemy ponadto snuć rozważania, co by było, gdyby spełniały się skryte ludzkie pragnienia, skoro bezręki człowiek po otrzymaniu protez tak skutecznie dyryguje nie tylko orkiestrą, ale i całym otoczeniem, że z ulgą pozbywa się tej władzy, gdy tylko nadarzy się okazja. Strach pomyśleć, co by było, gdyby marzenia literalnie się spełniały, zdaje się mówić Topor. I nie można odmówić mu racji. Skazani na brak albo nadmiar, na tragizm albo śmieszność, na siebie albo na innych – musimy się chyba z tym pogodzić…

Postać jako stan umysłu

Spektakl prezentuje nie tyle postaci, co raczej stan umysłu. Mnie widocznie najbliżej było do Poety, bo kompletnie zawojował mnie tą rolą Jan Kochanowski. Poeta stworzył sobie samotnię, aby móc bez przeszkód pisać. Dodam, że ja takiej samotni nie mam i tylko o niej czasem marzę J, a dzięki spektaklowi mogłam doświadczenie „samotni spełnionej” dogłębnie zbadać J Otóż na początku pisarz doznaje radości tworzenia, ale ta nie trwa długo. Przerywa ją osobliwa Muza negatywna, która robi wszystko, aby mu tę „osobność” zakłócić i ostatecznie doprowadza go do… szaleństwa. Anna Nabiałkowska w roli owej anty-muzy sugestywnie towarzyszyła w tej historii fantastycznemu Janowi Kochanowskiemu, co i rusz wyjmując zza obfitego stanika różne akcesoria, ostentacyjnie pożerając pieczywo i z premedytacją pastwiąc się nad Poetą. Okazuje się, że samotnia może się okazać pułapką, a przed muzą można uciec tylko w szaleństwo. Z prawdziwą przyjemnością i szczerze rozbawiona przyglądałam się, jak Poeta stopniowo się przepoczwarza, coraz bardziej rozpaczliwe są jego gesty i próby pozbycia się nieznośnej Muzy, na koniec – z uśmiechem szczęśliwego idioty poddaje się zabiegom Lekarza (Artur Borkowski, cudownie grający również bezrękiego Dyrygenta). Na koniec, zawinięty w kaftan bezpieczeństwa udaje się w siną dal z Łososiami… Taką rolę długo się pamięta!

Muszę przy tym podkreślić, że wszyscy mimowie grający (przeważnie podwójne) role byli fantastyczni. Monika Rostecka stworzyła dwie tak skrajnie różne postaci, jak seksowna Piosenkarka i dziewczęca, drobna dziewczyna, pewna siebie i swoich walorów, że przez jakiś czas sądziłam, że to dwie różne aktorki. Co za mimika, jaka mowa ciała! Tej pierwszej nie powstydziłaby się Giulietta Masina, drugiej – wczesna Ewa Bem.

Na uwagę zasługuje także postać Mężczyzny, którego znakomicie zagrał Mariusz Sikorski: nieruchoma twarz, ekspresja „tępego” spojrzenia, wyrazisty gest… Wzrusza, odpycha, bawi – to rola, którą także długo się pamięta. Podobnie jak dwuznaczny – uprzejmy i bezwzględny zarazem Kelner Zbigniewa Szymczyka, sprzyjający zwłaszcza tym, którzy mają pieniądze. A także cudownie wprawiający w ruch stare analogowe płyty J
Pozostaną także w pamięci sceny zbiorowe – Orkiestra jazzowa, ubrana w peleryny, jakby rodem z „Deszczowej piosenki”, tworząca rozmaite układy muzyczno-taneczne, służąca jako „przerywnik” i „leitmotiv”, a także tło dla przeżyć bohaterów i ich obsesja (uciekający bezskutecznie Meloman). Łososie w wykonaniu Agnieszki Dziewy, Pauliny Jóźwin i Mateusza Kowalskiego wprowadzały do spektaklu niezbędną szczyptę surrealizmu i subtelny humor.

Dyrygent (Artur Borkowski) i Orkiestra jazzowa, fot. Natalia Kabanow
Słowa uznania należą się autorce scenariusza i reżyserce spektaklu – Joannie Gerigk, która znakomicie poradziła sobie z materią pantomimy, a nawet wprowadziła do niej nowy, ożywczy ton – atmosferę groteski i niedopowiedzenia z ducha prozy Rolanda Topora, który okazał się dobrym materiałem na spektakl bez słów, co nie jest takie oczywiste ani też proste, jeśli się zważy, jaki to język.

Na koniec trzeba dodać, że spektakl niosła świetna muzyka, składająca się nie tylko z jazzowych standardów, ale również oryginalnych kompozycji Sebastiana Ładyżyńskiego i jego zespołu. Dzięki temu był to spektakl o samotności, z jej wadami i zaletami, w rytmie jazzu i bluesa – w atmosferze retro jazzowych klubów lat 30.(?). Interesująca scenografia Michała Dracza dopełnia całości obrazu.
„Café Panique” to spektakl, którego nie można przeoczyć!

https://www.youtube.com/watch?v=VwatodwUz-k
materiał filmowy Radia Wrocław/YouTube

„Café Panique”, premiera 9 lutego 2018 r.
scenariusz i reżyseria: JOANNA GERIGK
scenografia: MICHAŁ DRACZ
wykonanie rekwizytów: ALEKSANDRA STAWIK
muzyka: SEBASTIAN ŁADYŻYŃSKI

OBSADA:
Mężczyzna I – MARIUSZ SIKORSKI
Piosenkarka, Cleo – MONIKA ROSTECKA
Muza negatywna, Kobieta – ANNA NABIAŁKOWSKA
Julien – KRZYSZTOF SZCZEPAŃCZYK
Dyrygent, Lekarz – ARTUR BORKOWSKI
Poeta Coco Paco – JAN KOCHANOWSKI
Mężczyzna II, Artysta malarz – MATEUSZ KOWALSKI
Kelner – ZBIGNIEW SZYMCZYK
Orkiestra jazzowa – ARTUR BORKOWSKI, PAULINA JÓŹWIN, JAN KOCHANOWSKI, ANNA NABIAŁOWSKA, KRZYSZTOF SZCZEPAŃCZYK
Goście z nosami – ARTUR BOROWSKI, AGNIESZKA DZIEWA, JAN KOCHANOWSKI,
ANNA NABIAŁKOWSKA
Celebryci – ARTUR BORKOWSKI, JAN KOCHANOWSKI, MATEUSZ KOWALSKI,
ANNA NABIAŁOWSKA, MONIA ROSTECKA, KRZYSZTOF SZCZEPAŃCZYK

Łososie – AGNIESZKA DZIEWA, PAULINA JÓŹWIN, MATEUSZ KOWALSKI
Nagrań dokonał zespół pod kierownictwem kompozytorem w następującym składzie:
trąbka, flugelhorn: Jan Chojnacki
saksofony: Adam Bławicki
saksofony: Jan Kantner
puzon: Szymon Rybitw
perkusja: Michał Malina Malińska
fortepian: Filip Miguła
kontrabas: Bartłomiej Chojnacki
skrzypce: Wojciech Bolsewicz
skrzypce: Krystyna Wasik
altówka: Małgorzata Szczepanowska
wiolonczela: Ania Rodak
wokaliści: Natalia Szczypuła, Aleksandra Wysocka
programowanie, instrumenty wirtualne: Sebastian Ładyżyński
światła: Bartłomiej Jan Sowa

Kulturalne Ingrediencje

Café Panique”: Cały ten jazz… /recenzja teatralna/
9 stycznia 2018 r. Wrocławski Teatr Pantomimy zaprezentował nowy spektakl według scenariusza i w reżyserii Joanny Gerigk. „Café Panique” to tytuł zbioru opowiadań Rolanda Topora, z którego prozy powstała tragikomiczna, pantomimiczna opowieść o różnych obliczach samotności w rytmie jazzu i bluesa.

Świat jest teatrem

Na spektakl składa się kilka etiud, połączonych w całość miejscem akcji – tytułową Café Panique, będącą czymś w rodzaju teatrum mundi. Stoliki z lampkami i pojawiający się w tej przestrzeni ludzie są w istocie znakami pewnych sytuacji egzystencjalnych i wynikających z nich wewnętrznych problemów. To odrealnienie podkreśla dodatkowo panujący półmrok.

Od początku siedzącemu przy stoliku samotnemu Mężczyźnie, opróżniającemu kolejne kieliszki, towarzyszy jazzowy band, grający najpierw smętnego bluesa, a potem utwory jazzowe. Na podeście Piosenkarka Cleo śpiewa bezsłowne wokalizy. Ubrana w długą, połyskliwą czerwoną suknię, miewa problemy z nagabującymi ją mężczyznami, głównie ze względu na imponujących rozmiarów biust, co ją wyraźnie deprymuje.
Przez kawiarenkę przewijają się także inni goście.

Wszyscy oni z jakichś powodów są samotni: porzucony przez ukochaną narzeczony, który nagle wydał się jej zbyt pospolity, bezręki mężczyzna – z powodu swego kalectwa. Bywają też ludzie samotni z wyboru, jak Poeta Coco Paco, którego prześladuje Muza negatywna. Jakby tego było mało, na dalszym planie miotają się wdzięcznie Łososie, stanowiąc dla niektórych bohaterów zabawny kontrapunkt, ale przede wszystkim wprowadzające do opowieści surrealistyczny ton. Akcja rozwija się dynamicznie: smutny Mężczyzna pragnie zbliżyć się do Piosenkarki, ale przeszkadza mu w tym nieśmiałość oraz … inni mężczyźni. W końcu jednak, z pomocą opłaconego Kelnera, udaje mu się przeżyć z nią (wbrew jej woli) krótki romans, którego pointa jest dość zaskakująca i osobliwa, mieści się jednak w groteskowej poetyce opowieści.

Gdy marzenia się spełniają

Pozostali bohaterowie, także z lepszym lub gorszym skutkiem, radzą sobie ze swoimi problemami i kompleksami. Dość zaskakujący finał okazuje się być tylko grą znaczeń, bo w tym lekkim jak pianka spektaklu wszystko jest tragikomiczne, groteskowe, a niekiedy wręcz absurdalne. Możemy ponadto snuć rozważania, co by było, gdyby spełniały się skryte ludzkie pragnienia, skoro bezręki człowiek po otrzymaniu protez tak skutecznie dyryguje nie tylko orkiestrą, ale i całym otoczeniem, że z ulgą pozbywa się tej władzy, gdy tylko nadarzy się okazja. Strach pomyśleć, co by było, gdyby marzenia literalnie się spełniały, zdaje się mówić Topor. I nie można odmówić mu racji. Skazani na brak albo nadmiar, na tragizm albo śmieszność, na siebie albo na innych – musimy się chyba z tym pogodzić…

Postać jako stan umysłu

Spektakl prezentuje nie tyle postaci, co raczej stan umysłu. Mnie widocznie najbliżej było do Poety, bo kompletnie zawojował mnie tą rolą Jan Kochanowski. Poeta stworzył sobie samotnię, aby móc bez przeszkód pisać. Dodam, że ja takiej samotni nie mam i tylko o niej czasem marzę J, a dzięki spektaklowi mogłam doświadczenie „samotni spełnionej” dogłębnie zbadać J Otóż na początku pisarz doznaje radości tworzenia, ale ta nie trwa długo. Przerywa ją osobliwa Muza negatywna, która robi wszystko, aby mu tę „osobność” zakłócić i ostatecznie doprowadza go do… szaleństwa. Anna Nabiałkowska w roli owej anty-muzy sugestywnie towarzyszyła w tej historii fantastycznemu Janowi Kochanowskiemu, co i rusz wyjmując zza obfitego stanika różne akcesoria, ostentacyjnie pożerając pieczywo i z premedytacją pastwiąc się nad Poetą. Okazuje się, że samotnia może się okazać pułapką, a przed muzą można uciec tylko w szaleństwo. Z prawdziwą przyjemnością i szczerze rozbawiona przyglądałam się, jak Poeta stopniowo się przepoczwarza, coraz bardziej rozpaczliwe są jego gesty i próby pozbycia się nieznośnej Muzy, na koniec – z uśmiechem szczęśliwego idioty poddaje się zabiegom Lekarza (Artur Borkowski, cudownie grający również bezrękiego Dyrygenta). Na koniec, zawinięty w kaftan bezpieczeństwa udaje się w siną dal z Łososiami… Taką rolę długo się pamięta!

Muszę przy tym podkreślić, że wszyscy mimowie grający (przeważnie podwójne) role byli fantastyczni. Monika Rostecka stworzyła dwie tak skrajnie różne postaci, jak seksowna Piosenkarka i dziewczęca, drobna dziewczyna, pewna siebie i swoich walorów, że przez jakiś czas sądziłam, że to dwie różne aktorki. Co za mimika, jaka mowa ciała! Tej pierwszej nie powstydziłaby się Giulietta Masina, drugiej – wczesna Ewa Bem.

Na uwagę zasługuje także postać Mężczyzny, którego znakomicie zagrał Mariusz Sikorski: nieruchoma twarz, ekspresja „tępego” spojrzenia, wyrazisty gest… Wzrusza, odpycha, bawi – to rola, którą także długo się pamięta. Podobnie jak dwuznaczny – uprzejmy i bezwzględny zarazem Kelner Zbigniewa Szymczyka, sprzyjający zwłaszcza tym, którzy mają pieniądze. A także cudownie wprawiający w ruch stare analogowe płyty J
Pozostaną także w pamięci sceny zbiorowe – Orkiestra jazzowa, ubrana w peleryny, jakby rodem z „Deszczowej piosenki”, tworząca rozmaite układy muzyczno-taneczne, służąca jako „przerywnik” i „leitmotiv”, a także tło dla przeżyć bohaterów i ich obsesja (uciekający bezskutecznie Meloman). Łososie w wykonaniu Agnieszki Dziewy, Pauliny Jóźwin i Mateusza Kowalskiego wprowadzały do spektaklu niezbędną szczyptę surrealizmu i subtelny humor.

Dyrygent (Artur Borkowski) i Orkiestra jazzowa, fot. Natalia Kabanow
Słowa uznania należą się autorce scenariusza i reżyserce spektaklu – Joannie Gerigk, która znakomicie poradziła sobie z materią pantomimy, a nawet wprowadziła do niej nowy, ożywczy ton – atmosferę groteski i niedopowiedzenia z ducha prozy Rolanda Topora, który okazał się dobrym materiałem na spektakl bez słów, co nie jest takie oczywiste ani też proste, jeśli się zważy, jaki to język.

Na koniec trzeba dodać, że spektakl niosła świetna muzyka, składająca się nie tylko z jazzowych standardów, ale również oryginalnych kompozycji Sebastiana Ładyżyńskiego i jego zespołu. Dzięki temu był to spektakl o samotności, z jej wadami i zaletami, w rytmie jazzu i bluesa – w atmosferze retro jazzowych klubów lat 30.(?). Interesująca scenografia Michała Dracza dopełnia całości obrazu.
„Café Panique” to spektakl, którego nie można przeoczyć!

https://www.youtube.com/watch?v=VwatodwUz-k
materiał filmowy Radia Wrocław/YouTube

„Café Panique”, premiera 9 lutego 2018 r.
scenariusz i reżyseria: JOANNA GERIGK
scenografia: MICHAŁ DRACZ
wykonanie rekwizytów: ALEKSANDRA STAWIK
muzyka: SEBASTIAN ŁADYŻYŃSKI

OBSADA:
Mężczyzna I – MARIUSZ SIKORSKI
Piosenkarka, Cleo – MONIKA ROSTECKA
Muza negatywna, Kobieta – ANNA NABIAŁKOWSKA
Julien – KRZYSZTOF SZCZEPAŃCZYK
Dyrygent, Lekarz – ARTUR BORKOWSKI
Poeta Coco Paco – JAN KOCHANOWSKI
Mężczyzna II, Artysta malarz – MATEUSZ KOWALSKI
Kelner – ZBIGNIEW SZYMCZYK
Orkiestra jazzowa – ARTUR BORKOWSKI, PAULINA JÓŹWIN, JAN KOCHANOWSKI, ANNA NABIAŁOWSKA, KRZYSZTOF SZCZEPAŃCZYK
Goście z nosami – ARTUR BOROWSKI, AGNIESZKA DZIEWA, JAN KOCHANOWSKI,
ANNA NABIAŁKOWSKA
Celebryci – ARTUR BORKOWSKI, JAN KOCHANOWSKI, MATEUSZ KOWALSKI,
ANNA NABIAŁOWSKA, MONIA ROSTECKA, KRZYSZTOF SZCZEPAŃCZYK

Łososie – AGNIESZKA DZIEWA, PAULINA JÓŹWIN, MATEUSZ KOWALSKI
Nagrań dokonał zespół pod kierownictwem kompozytorem w następującym składzie:
trąbka, flugelhorn: Jan Chojnacki
saksofony: Adam Bławicki
saksofony: Jan Kantner
puzon: Szymon Rybitw
perkusja: Michał Malina Malińska
fortepian: Filip Miguła
kontrabas: Bartłomiej Chojnacki
skrzypce: Wojciech Bolsewicz
skrzypce: Krystyna Wasik
altówka: Małgorzata Szczepanowska
wiolonczela: Ania Rodak
wokaliści: Natalia Szczypuła, Aleksandra Wysocka
programowanie, instrumenty wirtualne: Sebastian Ładyżyński
światła: Bartłomiej Jan Sowa

Dobrze, że jesteś

Czytam Teksty BLOG

„Dobrze, że jesteś” – reż Joanna Gerigk – Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu
w dniu lutego 23, 2016

By starym znaczy wiedzieć więcej, mieć czas i cierpliwość, i nie musieć „sobie już niczego udowadniać”. „Dobrze, że jesteś” wg scenariusza i w reżyserii Joanny Gerigk to piękna, chwytająca za serce opowieść o wartościach, jakie niesie ze sobą wiek dojrzały. Ciepła historia o przygodach starego psa, Burka, przekonuje również, jak istotne jest podtrzymywanie dobrych i szczerych relacji w rodzinie i pielęgnowanie przyjaźni.

Główny bohater spektaklu, czyli wyżej wspomniany Burek, zostaje wyrzucony z domu przez właściciela, pana Józefa: jako staruszek „bez zębów, bez pazurów, bez sierści” zostaje uznany za nieprzydatnego i niezdolnego do pełnienia straży przy hodowanych przez właściciela owcach. Poczciwe psisko rusza do lasu w poszukiwaniu nowego domu. W leśnych ostępach, o tyleż tajemniczych,co niebezpiecznych, natrafia na inne zwierzęta na życiowym zakręcie, którym służy swoją wiedzą i doświadczeniem. Spotkanie z kurą, wiewiórką i niedźwiedziem wpływa na poprawę jakości ich życia i otwiera im oczy na to, co najważniejsze, czyli międzyosobowe więzi. Problemy zwierzaków są zaskakująco aktualne i bliskie nie tylko dziecięcemu, ale i dorosłemu widzowi (kura przeżywa traumę po wypadku samochodowym, wiewiórka jest zmęczoną matką szóstki dzieci, narzekającą na nieobecność męża, niedźwiedź-senior czuje się niepotrzebny i jest bliski depresji).


Prosta historia Burka została osadzona w niezwykłym kontekście scenicznym: w przedstawieniu oryginalnie nawiązano do konwencji teatru w teatrze. W pierwszej scenie spektaklu poznajemy dwóch ulicznych handlarzy (Kamil Król, Paweł Pawlik), którzy usilnie ze sobą rywalizują, próbując zwrócić na siebie uwagę klienta / widza. Niepowodzenie w handlu u jednego z nich rodzi frustrację, u drugiego – otwiera pole dla nieskrępowanej wyobraźni. Sprzedawane przez mężczyzn przedmioty (miotły, walizki, ubrania, parasol) stosownie animowane przez aktorów, budują tło opowieści (na najwyższe uznanie zasługują oryginalne pomysły scenograficzne Michała Dracza!). Poszczególne postaci tworzone są również z tych prostych elementów: sam Burek zrobiony jest z szarej torby podróżnej i swetra, którego rękawy tworzą zawadiacko majtające uszka. Przedmiotom niekiedy nadawane jest po prostu nowe znaczenie: białe sweterki, mimo iż nie zmieniają swej postaci, poprzez nazywanie i animację, zaczynają funkcjonować jako stadko owiec, zielone miotły zaś – jako las.

Sztuka kompozycji elementów formalnych, które doskonale ze sobą współgrają, utrzymują uwagę widza i budują nastrój przedstawienia, jest pięknym dopełnieniem wartościowej historii z morałem. Konflikt sprzedawców – „opowiadaczy” i problemy zwierzęcych bohaterów służą ukazaniu bezcelowości postawy egoistycznej: dopiero zmiana optyki – ze skupienia na „ja” do wyjścia do „ty”- rodzi zadowolenie. Z wielką delikatnością i wyczuciem potraktowane zostały blaski i cienie starości: główny bohater nazywany jest „psychologiem” czy „filozofem”, sam o sobie mówi jednak skromnie: „jestem stary, więc dużo wiem”. Mądrość opowieści ma wymiar uniwersalny: urzeka ciepłym humorem i wzrusza widza niezależnie od wieku.

Na sukces spektaklu, obok doskonałego scenariusza, pięknej scenografii i łagodnej, lecz tajemniczej muzyki (aut. Sebastian Ładyżyński) składa się rewelacyjna gra aktorska i umiejętności animacyjne Kamila Króla i Pawła Pawlika. Każdy z aktorów wciela się w kilka postaci, wykazując nadzwyczajny dynamizm i pozytywną energię. Panowie są zresztą w dobrej scenicznej komitywie, ich przekomarzanki w rolach sprzedawców są źródłem wielu komicznych sytuacji. W spektaklu czuć wielką sympatię między aktorami i ich bohaterami.

Joanna Gerigk po raz kolejny udowodniła, że potrafi z werwą i wielkim profesjonalizmem opowiadać wartościowe historie dla młodego (starszego zresztą też!) widza. Inteligentny i dowcipny tekst, świetne aktorstwo, kunsztowna żonglerka technikami animacyjnymi, spójność słowno-muzyczna i wspaniałe efekty wizualne: oto, czym zachwyca wałbrzyski spektakl. Posługując się tytułowym hasłem, nie sposób nie powiedzieć twórcom: „dobrze, że jesteście!”

Kot Zen

Dziennik Teatralny

Kot Zen w świecie pełnym dźwięków i hałasu
„Lekcja teatralna nr 1 – Kot Zen” – reż. Joanna Gerigk – Zdrojowy Teatr Animacji w Jeleniej Górze

W minioną niedzielę (8.02) na deskach Zdrojowego Teatru Animacji miała miejsce premiera spektaklu „Lekcja teatralna nr 1 – Kot Zen” w opracowaniu i reżyserii Joanny Gerigk. Inscenizacja zrealizowana została w ramach projektu z zakresu edukacji artystycznej „Teatr od kuchni, czyli 4 lekcje o teatrze”.
Już sam tytuł przedstawienia stanowi clou opowieści. Treść jest prosta, zabawna, a nawet chwilami wzruszająca. Joanna Gerigk ze znawstwem psychiki percepcyjnej dziecka znakomicie wyreżyserowała „Lekcję teatralną nr 1 – Kota Zena”, trafiając do każdej widowni. Reżyserka wpisała w przedstawienie element edukacyjny atrakcyjnie przekazany, przy współudziale dziecięcej widowni. Interaktywność spektaklu jest tu ważną częścią składową myśli inscenizacyjnej.

Oprawa audiowizualna i prościutka forma spektaklu sugerują, że odbierać go może dziecko w wieku od 4 do 9 roku życia. Mali widzowie nadzwyczaj aktywnie włączają się w przedstawienie, które pomyślane jest jako wspólna zabawa. Dużo w nim rozmów z bohaterami, obecnymi na wyciagnięcie ręki (publiczność usytuowana jest na scenie pokrytej miękkim dywanem). Oczywiście, dorośli – rodzice i dziadkowie także mają dużą frajdę, bawią się nie mniej niż ich pociechy.

Dużą rolę pełni tu muzyka, współtworzy dramaturgię spektaklu. Aranżacja (z elementami gwałtownych dźwięków, m.in. podczas wypadku poza sceną czy w czasie burzy) dopełnia całości muzycznej strony spektaklu. Autorem muzyki jest Sebastian Ładyżyński, laureat wielu konkursów kompozytorskich i filmowych, który zasłynął jako aranżer muzyki i asystent kompozytora w głośnym filmie Waldemara Krzystka „80 milionów” (2011). Miłym akcentem i jednocześnie prawdziwą niespodzianką przedstawienia jest przygrywający na saksofonie akustyk Zdrojowego Teatru Animacji Mariusz Czechowicz.

W wielu elementach scenografii Michała Dracza – plastycznych rozwiązaniach zmian scen, które zawsze są w ruchu, zawarty jest dowcip. W spektaklu wykorzystane są m.in. techniki teatru cieni. Warstwa fabularna w formie słownej opowieści przetykana jest zaproszeniem do współudziału dzieci na widowni. W ten sposób mali widzowie nie nudzą się i pobudzają swoją wyobraźnię.

I wreszcie strona aktorska. Każdy z trójki wykonawców jest inny. Sylwester Kuper spełnia rolę narratora Sylwka i gra w nieco wolniejszym rytmie, aniżeli pozostali wykonawcy swoje role. Z kolei Dorota Bąblińska-Korczycka jako koleżanka Sylwka – Dorota przeciwnie. Ma radośnie uśmiechniętą twarz, bo bycie przyjaciółką znalezionego kota jest wspaniałą przygodą. Aktorka wykorzystuje wszystko – ruch, mimikę, dowcip słowny i temperament wprost dynamiczny. Jej sposób bycia, podejście do dziecięcej widowni, umiejętność nawiązywania relacji z dziećmi już od pierwszej sceny sprawiają, iż dzieci z miejsca przywiązują się do niej, nie mają żadnych oporów, by wejść na scenę.

Ale „sprężyną” trzymającą całość jest Kot Zen (w tytułowej roli Diana Jonkisz). Każdy zapamięta nowoczesnego, pełnego energii kota z wyłupiastymi turkusowymi oczami, chodzącego własnymi ścieżkami.

Przygody Kota Zena, który nie może odnaleźć się w świecie pełnym dźwięków, hałasu oraz słów, rozśmieszą i czterolatka, i jego starsze rodzeństwo, i rodziców. Spektakl jest tak dynamiczny, że nie zostawia na nudę nawet minuty (czas trwania: ok. 45 minut – bez przerwy). Najważniejsze jest jednak jego samo przesłanie, które jawi się w toku opowieści, a w finale zostaje wyraźnie przypomniane. To pierwsza z czterech lekcji edukacji teatralnej. Kolejne trzy spektakle z cyklu „Lekcja teatralna” są w planach.

 

Zielona Gęś

e-teatr.pl

Kabaret wg Gałczyńskiego
„Zielona Gęś, czyli najmniejszy teatrzyk świata” wg Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w reż. Joanny Gerigk w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze. Pisze Merwan w portaliku24.pl.

Zdrojowy Teatru Animacji powitał Nowy Rok 2019 spektaklem „Zielona Gęś, czyli najmniejszy teatrzyk świata” wg tekstów Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Znakomita reżyserka, teatrolożka i autorka tekstów Joanna Gerigk jako twórca tego widowiska odnosi pełne zwycięstwo.

Jeleniogórska inscenizacja „Zielona Gęś, czyli najmniejszy teatrzyk świata” to prawdziwe teatralne cacko, majstersztyk zarówno na poziomie literackim, jak również realizacyjnym i wykonawczym. I to na wszystkich poziomach – animacyjnym, muzycznym (brawa dla Sebastiana Ładyżyńskiego), aktorskim i reżyserskim.

Reakcja publiczności, zarówno tej nastoletniej, jak i dorosłej, zdaje się w pełni potwierdzać sukces wszystkich elementów przedstawienia. Tekstu Gałczyńskiego słucha się z zapartym tchem, nie tylko dlatego, że jest mądrze napisany. Jest tu całe mnóstwo elementów komediowych, a mówi się tutaj o śmierci, cierpieniu czy depresji. Nie mniej istotne w samym dramacie, zarówno te wynikające z zabawy językiem, jak i te aranżujące w zaskakujący sposób rozwiązania sytuacyjne.

Dialogi skrzą się dowcipem i mądrością, bohaterowie są wielowymiarowi, co znakomicie podchwycili aktorzy: Dorota Bąblińska-Korczycka jako przezabawna Hermenegilda Kociubińska, wystylizowana na Sally Bowles z „Kabaretu” Boba Fosse’a, Dorota Fluder jako pełna powagi Pani Pianistka z filharmonii, Diana Jonkisz w roli groteskowego Osiołka Porfiriona i Psa Fafika, Rafał Ksiądzyna jako śpiewający Alojzy Gżegżółka, kiedy walczy z niemocą twórczą, Sylwester Kuper w roli Piekielnego Piotrusia i Niemowlęcia Płci Męskiej oraz Sławomir Mozolewski jako Profesor Bączyński.

Oczywiście Gałczyński jest zbyt wytrawnym autorem, by nie wiedzieć o tym na jak śliskim gruncie się poruszamy, kiedy mówimy o sprawach ostatecznych, dlatego serwuje nam humor natury bardziej sentymentalnej, melancholijnej i delikatnej. Jest w tym wszystkim jak zawsze w jej twórczości spora dawka absurdu, a momentami nawet elementy makabreskowe, które natychmiast zostają postawione w nawias jednym zabawnym stwierdzeniem, czasami tylko słowem, lub zaskakującą przewrotnością pointą.

Świat stwarzany przez najmniejszy teatrzyk świata jest w tym przedstawieniu dopieszczony w najmniejszym detalu animacyjnym i w scenograficzno-kostiumowym szczególe. Spektakl ma swój własny nieśpieszny rytm, który pozwala smakować nie tylko niuanse zawarte w samym tekście, ale też rozkoszować się wszystkim tym, co płynnie pojawia się i znika na małej scenicznej przestrzeni, konstruując świat wypełniony również poezją, magią i odrobiną metafizyki.

Don Kichot

Magda Piekarska

Don Kichot nie był wariatem –

Hitler, Stalin czy inni wielcy dyktatorzy nie byli błędnymi rycerzami. Byli opętani swoją wizją świata, w imię której byli gotowi mordować. I na tym polega różnica – Don Kichot nikogo nie zabijał. On chciał dokonać czegoś wielkiego, pragnął czynów chwalebnych i dążył do tego, żeby o nich dowiedziała się Dulcynea – mówi Joanna Gerigk, reżyserka „Kichota” we Wrocławskim Teatrze Lalek. «Magda Piekarska: Pani spektakl nosi tytuł „Kichot”. Gdzie się podział „Don” przed nazwiskiem błędnego rycerza? Joanna Gerigk: To świadomy zabieg, chciałabym odejść od tego, jak jest postrzegany bohater Cervantesa. Adaptuję „Don Kichota” na scenę Wrocławskiego Teatru Lalek i chciałam w tym spektaklu skupić się na esencji postaci głównego bohatera. Kichot to ktoś bliższy nam teraz niż Don Kichot obarczony swoją własną legendą. W spektaklu oczywiście używamy formy „Don Kichot”, ale w tytule zależało mi na czymś, co jest uniwersalne. Czyli na czym? – Na początku musiałam postawić sobie pytanie, co nam „Don Kichot” daje dziś, o co tak naprawdę chodzi w tej historii. Mamy do czynienia z powieścią, która od samego początku wywierała ogromny wpływ na czytelników. Teraz jest może nie tyle zapomniana, ale z pewnością rzadko czytana. Mało kto ją zna tak naprawdę, większość opiera się na skrócie fabuły, według którego jest to opowieść o wariacie, który walczył z wiatrakami. A to nieprawda? – Uważam, że Don Kichot nie był wariatem. Jestem przekonana, że był świadomy swoich decyzji i kiedy czytam powieść Cervantesa, znajduję w niej dowody, że jego bohater mówi logicznie od początku do samego końca. Mocno trzymam się tego przekonania i tak właśnie wracam do Kichota. To opowieść, której bohater, szlachcic Alonso Quijano, podejmuje świadomą decyzję o zmianie tożsamości i wyrusza w świat, żeby wskrzesić zakon błędnego rycerstwa. Po co nam dziś ta opowieść? – Zawsze staram się bronić pozytywnych szaleńców, osób, którym chodzi o coś istotnego, które dla tej wartości są w stanie wiele poświęcić. Idea wskrzeszenia błędnego rycerstwa wiąże się z powrotem pewnego kodeksu etycznego, systemu wartości, co wydaje mi się szalenie aktualne właśnie dziś, kiedy nie wiadomo, co powinno być punktem odniesienia do naszych codziennych wyborów. Kichot buduje z tych wartości swój kręgosłup, który zapewnia mu prawdziwą niezłomność i który opiera się na trzech fundamentach: sprawiedliwości, wolności i pięknie. Ta jego niezłomność fascynowała mnie od zawsze, dlatego cieszę się, że mogę z rycerzem posępnego oblicza spotkać się na scenie. Mówi pani, że dziś brakuje systemów wartości. Ale na potrzebę ich istnienia odpowiadają stowarzyszenia kibicowskie czy choćby brygady obrony terytorialnej. Może tam trzeba szukać współczesnych błędnych rycerzy? – Nie, bo to taki donkichotyzm ze znakiem minus. Tak samo nie powiemy o Hitlerze, Stalinie czy innych wielkich dyktatorach, że byli błędnymi rycerzami. Owszem, byli opętani jakąś swoją wizją świata, w imię której byli gotowi mordować innych. Ale na tym właśnie polega różnica – Don Kichot nikogo nie zabijał. On chciał dokonać czegoś wielkiego, pragnął czynów chwalebnych, dążył do tego, żeby jego imię zapisało się dla potomnych i żeby o tym dowiedziała się Dulcynea. Ta czysta, niewinna, nierealna miłość to też jego wyjątkowa cecha. Idealizuje Dulcyneę, choć – jak sam przyznaje – widział ją zaledwie cztery razy w życiu i to z ukrycia, co nie przeszkadza mu w tę miłość święcie wierzyć. Opowiada pani o człowieku, który zmienił swoje życie pod wpływem literatury. Musi się pani liczyć z tym, że na widowni zasiądą młodzi ludzie, którzy po książki sięgają – delikatnie mówiąc – z pewną taką nieśmiałością. – Na to niestety nie mam lekarstwa. Może zaczną czytać. Może nie pod wpływem mojego spektaklu, choć i oczywiście próbuję nim zachęcać do lektury. Sama literatura w życiu Kichota jest dla mnie wielkim tematem. Cervantes poświęca temu wątkowi stosunkowo niewiele miejsca, ja w większym stopniu skupiam się na tym, co poprzedziło przemianę głównego bohatera. I nie sądzę, żeby było tak, że Kichot naczytał się romansów i od tego zwariował. Po prostu w zderzeniu z literaturą codzienne życie przestało mu pasować, w książkach odkrywał rodzaj ekscytacji, której nie umiał znaleźć w życiu. Jeśli mówimy o szaleństwie Don Kichota, to on z pewnością nie jest szalony dlatego, że uwierzył w to, co przeczytał. „Jest szalony, gdyż wierzy, jako błędny rycerz, że powinnością jego jest propagowanie sprawiedliwości, a sprawiedliwość jest możliwa” – napisał Carlos Fuentes i ja się z tym zdaniem utożsamiam. Można to, owszem, nazwać bibliomanią, szaleństwem, ja widzę w tym rodzaj fascynacji, odkrywania w sztuce czegoś, co pobudza, ożywia, napełnia sobą człowieka. Takie Witkacowskie poczucie dziwności, sprawiające, że chcemy być artystami w życiu, w codzienności. To się przecież wciąż zdarza – słyszymy o tym, że ktoś nagle porzuca rodzinę i jedzie w świat. Do tego trzeba odwagi – żeby odkryć, czego naprawdę pragniemy, i żeby pójść za tym głosem serca. Kichot to potrafił i podjął tę decyzję bez najmniejszych wątpliwości. A pani to potrafi? – Wierzę, że tak. Tak jak dla Kichota i dla mnie sztuka jest czymś, co towarzyszy mi od zawsze, sprawiając, że rzeczywistość wokół mnie staje się bardziej sensowna i znośna. Choćby z tego powodu mamy pokrewne biografie, może zresztą dlatego tak go bronię. O pani też ktoś mówił, że jest pani szalona, że walczy z wiatrakami? – Pewnie. Wiele razy słyszałam, że to, czym się zajmuję, że moje wybory życiowe to czyste szaleństwo. A kiedy znajomi usłyszeli, że robię w teatrze Kichota, jakoś nikt się nie dziwił „Kichot” będzie spektaklem lalkowym? – Na początku byłam przekonana, że zrobię przedstawienie w planie żywym, może z elementami lalek, ale że to będzie teatr dramatyczny połączony z rodzajem plastycznej metafory. Szybko się jednak okazało, że to opowieść stworzona dla lalek, które dodają jej dodatkowego wymiaru. Kiedy zaczęłam myśleć o lalkach, przyszły mi do głowy nawiązania do rzeźby gotyckiej, potem też do teatru barokowego, i pomyślałam, że materiał, z jakiego będą wykonane, musi być szlachetny – stąd drewno. I ten wybór się sprawdził, jest bardzo trafiony. Lalki mają ok. 40-50 cm, są stworzone na potrzeby kameralnej sceny. Mamy na niej piątkę aktorów, którzy animują mnóstwo postaci. Don Kichotem jest Tomasz Maśląkowski, Sancho Pansą – Konrad Kujawski. A pięknym dopełnieniem jest muzyka Sebastiana Ładyżyńskiego – będzie też kilka piosenek. Chciałaby pani zaszczepić w widzach takiego wirusa wewnętrznej przemiany, podobnej do tej, którą przeżył bohater? – Na pewno chciałabym, żeby to przedstawienie rezonowało z widzem, nie tylko z tym młodym, bo ta powieść, tak bogata i pojemna, jest ponad podziałami wiekowymi. Chcę, żeby „Kichot” poruszył widownię, a nie tylko się podobał. Terry Gilliam, który pokazywał na ubiegłorocznych Nowych Horyzontach „Człowieka, który zabił Don Kichota”, pracował nad tym projektem przez trzy dekady. I mówił z ulgą, że nareszcie kończy tę przygodę, bo błędny rycerz gościł w jego życiu zdecydowanie za długo. Mam nadzieję, że nigdy nie będę miała go dość. Na razie nie sądzę, żeby to było moje ostatnie podejście do Kichota. Marzę, żeby jak Jerzy Jarocki, który wielokrotnie mierzył się z „Szewcami” Witkacego, spotykać się ponownie w teatrze z Cervantesem. *** *Joanna Gerigk – reżyserka teatralna, wykładowczyni na wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych, za spektakl „Po sznurku” we Wrocławskim Teatrze Lalek nominowana do przyznawanej przez „Wyborczą” do nagrody WARTO. Najnowszy spektakl w jej reżyserii – „Kichot” – będzie miał premierę dzisiaj na Scenie Kameralnej WTL-u.» „Don Kichot nie był wariatem? „Trzeba odwagi żeby odkryć, czego naprawdę pragniemy”” Magda Piekarska Gazeta Wyborcza – Wrocław online 16-03-2019 e-teatr.pl – wortal teatru polskiego © Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego

Jak se dělá divadlo

Karel Čapek

Herci, herečky… dramatik, režisér, scénograf, technici, uklízečky, trafikant přes ulici a kdo ví kdo ještě má všechno podíl na tom, že se na premiéře můžeme kochat povedeným představením. Změnilo se něco od dob Karla Čapka?

V roce 1938 vyšla kniha Jak se co dělá, shrnující autorovy fejetony z předcházejícího více než desetiletí. Jak se dělají noviny, Jak se dělá film a Jak vzniká divadelní hra – jsou sbírky textů, které zasvěceně a s humorem (a kde je to třeba, i sarkastickým rýpnutím) podávají zprávu o tom, co všechno je potřeba udělat a jakým martýriem si musí spousta lidí projít, než z prvotního múzického impulzu vznikne hotové dílo. V našem případě tedy divadlo.

O Čapkovi si ze školy většina z nás nejspíš pamatuje jen málo věcí, jednou z nich ale jistě bude, že byl bytostný demokrat. Na knize Jak se co dělá můžeme toto klišovité tvrzení učitelek přesvědčivě dokázat: přes nepopiratelné znalosti autor popisuje výrobní proces s lehkostí, bez stopy profesionální nadřazenosti, naopak, někdy až s dětsky udiveným pohledem. Tak, aby své vědění zpřístupnil každému a udělal z něj res publica, věc veřejnou.

Adaptovat pro divadlo takový žánr, jako jsou fejetony, se může zdát velkým soustem. Joanna Gerigk a Daniel Svoboda ale ve své dramatizaci pro soubor No Kakabus odvedli úctyhodnou práci. Vybrali to nejdůležitější a nejvtipnější z celé původní story, nevynechali snad žádný nosný moment, a co je hlavní: tam, kde si přidali své vlastní nápady (jistě vycházející z jejich osobních zkušeností) nebo Čapkovy postřehy aktualizovali, podařilo se jim udržet ducha původního textu. Celé drama je tak konzistentní, žádný vrchol neční příliš nad zbytkem krajiny a diváka, který původní fejetony nezná, ani nenapadne, že v Čapkově době se herec těžko mohl omlouvat ze zkoušky tím, že zrovna točí seriál.

Pro příběh, jehož hlavním hrdinou je divadelní hra, vybrali tvůrci několik zásadních postav – autora, režiséra, několik členů hereckého týmu… Dějová linka se táhne od tvůrčích muk při psaní scénáře až k ovacím po premiéře. Původnímu textu dodává divadelní inscenace na naléhavosti: až když před sebou na jevišti opravdu vidíme úzkostlivého autora, pološíleného režiséra, marnivé herečky a herce, kteří nikdy nic nestíhají (o nevrlých a bezohledných kulisácích ani nemluvě), dojde nám, jakého zázraku jsme svědky, když se na nějaké divadlo občas můžeme jít někam podívat. Ještě že na to všechno dohlíží božský Pan Ředitel, mimochodem snad nejlepší nápad režisérky Joanny Gerigk.

V prostorách Rock Café nám soubor No Kakabus skrz Čapkův nadčasový text zpřítomňuje zrod jedné divadelní hry. Nezasvěcenému divákovi to možná všechno bude připadat jako nadsázka, ale kdo někdy přišel do bližšího kontaktu s divadlem, ví své. Zároveň je ale inscenace Jak se dělá divadlo nejlepším důkazem, že všechny překážky se dají překonat a ve výsledku se na jevišti díky (a v duchu hry bych možná měl dodat i navzdory) všem zúčastněným může odehrávat zábavná a chytrá podívaná. ∞


Karel Čapek – Joanna Gerigk – Daniel Svoboda: Jak se dělá divadlo
No Kakabus v Rock Café (Národní 20, Praha 1)
premiéra 7. 11.

 

Gorzkie żale/Świt

Dariusz Pawłowski

https://dzienniklodzki.pl/teatr-logos-w-lodzi-gorzkie-zale-cierpiacych-kobiet/ar/c13-16911811

Autor: Dariusz Pawłowski

Teatr Logos w swoich ostatnich spektaklach skutecznie łączy różne formy scenicznej aktywności. Podobnie jest w najnowszej premierze – przedstawieniu „Gorzkie żale/Świt”, w którym ceremonii śpiewu i dramatu towarzyszy teatr tańca. Dając przejmujący efekt.

„Oryginalny pochodzący z XVIII wieku tekst Gorzkich żali odczytywany jest na nowo poprzez pryzmat badań nad traumą oraz tematyką psychotanatologii” – zapowiada reżyserka spektaklu, Joanna Gerigk.

Dzisiejszemu czytaniu intencji Gorzkich żali autorka przedstawienia dodaje też wymiar prywatności. Z niej bowiem, zakładając kostiumy na oczach widzów, wychodzą w teatralną przestrzeń aktorki przeistaczające się w postacie widowiska, komponowane w kipiący emocjami chór kobiet – komentatorek, ale i uczestniczek dramatu współczesności.

Chór to zresztą szczególny, bo nie tyle dążący do jedności, co artykułujący odmienność wszystkich jego składowych; podkreślający, że każda z tych kobiet jest inna, mimo wspólnoty wyrażania żalu z powodu czasów, w których przyszło im żyć i przeżyć, które fundują im ich kobiecość i (narzucone lub nie) relacje z męskością.

Wielka w tym zasługa indywidualności i różnych artystycznych doświadczeń pań biorących udział w przedsięwzięciu. Świetnie to zostało wygrane.

Bo oto spotykają się operowa diwa Agnieszka Makówka, z jedną z najbardziej wszechstronnych łódzkich aktorek teatralnych Karoliną Łukaszewicz, symbolem „Logosu” Jolantą Kowalską oraz nadającą potęgę charakteru każdej roli Jolantą Jackowską (o której głosie, jego sile wyrazu i nośności, można pisać prace doktorskie).

A razem z nimi znaczące, odważne, ekspresyjne Helena Saciuk, Ewa Stefańska-Nowak, Karolina Szymańska-Maziarz, Natalia Szymańska i Katarzyna Tercz. Jako przeciwwaga i zarazem źródło lamentów dołącza niewysłowiona, zamknięta w ruchu postać, raz Chrystus, za chwilę jego zdruzgotana nieszczęściem matka, w znakomitym wykonaniu tancerza Krzysztofa Pabjańczyka. Wyborny to zestaw, celnie oddziałujący na siebie nawzajem i na widza.

Chór kobiet wielodialektową modlitwą, wespół z nieskrywaną goryczą i boleścią prowadzi nas przez dojmujące doświadczenia traumy, związanej ze śmiercią bliskich – tej naturalnej i niezrozumiałej, z coraz bardziej wymykającymi się pojmowaniu sensem i znaczeniem życia, przytłaczającymi niepewnością i strachem. Powstałe w 1707 roku pasyjne nabożeństwo interpretuje się jako próbę wyrażenia męki Boga wcielonego.
Joanna Gerigk odwraca perspektywę – pochylamy się tutaj nad cierpieniem kobiet, matek, żon, córek, których nikt o zdanie nie pyta. Bóg i mężczyźni poświęcają się dla ludzkości, idą na wojnę, walczą o idee, rozpacz zaś, niepokój i udrękę życia po stracie pozostawiając w domu, niewiastom. Może dlatego Jezus zdaje się tu tak mało obecny. I do niego, za jego poświęcenie, te, którym był najbliższy jako człowiek, nie Bóg, mogą mieć przecież żal.

Wiele w tej inscenizacji wymownych znaków i nawiązań – także bardzo bieżących, jak do wojny w Ukrainie, łącznie ze strzałem do młodego mężczyzny, Jezusa. Wszystko jednak przebiega w atmosferze walki kobiet przynajmniej o uwagę.

Cała paleta ich emocji świetnie została zapisana w wypowiadaniu lub wykrzyczeniu przez poszczególne aktorki frazy: „Jezu mój kochany”. Są tu i gniew, i skarga, i rozczarowanie, i obelga, i pogodzenie z własnym losem, i zrzucenie tego, co nakazane. Kobiety gotowe są do obrazoburczych gestów, na sięganie po przemoc, jak w scenie kamieniowania i biczowania zbawiciela-człowieka, który wbrew ich uczuciom wybrał mękę, lub równie gwałtowne przemocy odrzucenie, w postaci kijów od szczotki ciskanych w kąt jak karabiny (co można też interpretować jako zerwanie z tzw. przemocą domową).

W ponurym anturażu, pośród piachu, ziemi, która jest i będzie grobem nas wszystkich, Joanna Gerigk precyzyjnie – ale i bez „owijania w bawełnę” – prowadzi widza przez misterium śmierci, bólu pożegnania i pełnej pasji niezgody na to, że po stracie nic już będzie takie, jakie było. Ów tygiel namiętności z mocą wybrzmiewa w sekwencji złożenia do grobu Chrystusa, w której zawarta jest nadzwyczaj dotykająca prawda o bliskiemu bałwochwalstwu pragnieniu wyrwania z ziemi tego, kogo kochaliśmy, którego jeszcze przed chwilą mogliśmy objąć, przytulić, z kim mogliśmy rozmawiać, o kim mogliśmy codziennie pomyśleć, że jest.
Pocieszenie tak trudno znaleźć, ale wspólnota boleści potrafi ułatwić wydobycie z traumy.

W świecie, który odchodzenie i śmierć wyrzucił poza nawias konieczności bycia młodym, atrakcyjnym, zdrowym, racjonalnym i wyłącznie zadowolonym to potrzebna refleksja. Ba, konieczna, zanim pozrywamy wszystkie więzy i zostaniemy jedynie z przesypującym się przez palce prochem w dłoniach.

Schodząca ze sceny procesja pogrążonych w żalu kobiet pozostawi maleńką, łapiącą się istnienia roślinkę, ostatnim gestem woli posadzoną w garści ziemi, na kościach zmarłych i wydobytą z mroku skromnym oświetleniem. Wyrośnie z niej kiedyś wielkie drzewo nowego życia i nadziei. Lecz z którego także, niestety, zrobimy kolejne krzyże…

Teatr Logos w Łodzi „Gorzkie żale/Świt – Misterium transu”, reż. Joanna Gerigk

Ewa Sokół-Malesza

„Gorzkie Żale/Świt”- Misterium Transu

Spektakl „Gorzkie Żale/Świt – Misterium Transu” dobiegł końca i po długiej ciszy rozległy się długotrwałe oklaski. Pomyślałam wówczas, że byłam świadkiem czegoś, co niekoniecznie mieści się w kategoriach „teatr”, „przedstawienie”, „wydarzenie artystyczne”.
Z czym właściwie miałam do czynienia? Czego byłam świadkiem?
Joanna Gerigk, reżyserka kolejnego spektaklu teatru Logos (obchodzącego w tym roku swoje 35-lecie) sięgnęła po XVIII-wieczny tekst nabożeństwa „Gorzkich Żali”- ważny tekst kultury polskiej, w którym śpiewane rozważania o Męce Pańskiej niosą w sobie ogromny ładunek ekspresji. Poetyckiej ekspresji żałoby. W niezwykły też sposób przywołują figurę Matki Bożej Bolesnej, cierpiącej po utracie Syna. I właśnie ów aspekt cierpienia, utraty, żałoby, ale niekoniecznie w aspekcie stricte religijnym stał się inspiracją do tego czegoś, czego stałam się świadkiem.
„Misterium Transu”- to ważne objaśnienie tytułu „Gorzkie Żale /Świt”. Wprowadza nas bowiem w krąg wyborów artystycznych i ideowych tego przedsięwzięcia. Nie mamy tu do czynienia z teatrem misteryjnym, znanym polskiej praktyce teatralnej, ale z próbą wejścia w rodzaj doświadczenia, które pozwoli przeżyć żałobę, wejść w kolejne jej fazy, („ćwiczenia z utraty”), by doznać uzdrowienia. Misterium w tym wypadku to tajemniczy obrządek, jako widzowie będziemy obserwować kolejne jego odsłony, ale też doświadczać wspólnoty przeżyć.
Kiedy do pustej przestrzeni teatralnej zaczną wchodzić aktorki ( zachowując jeszcze swoją prywatność, autonomię, naturalność), ich strój (lniane długie suknie, w kolorach ziemi – zaprojektowane przez Beatę Fertałę-Harlender (scenografkę), bose stopy, niesione przez nich czarne tiulowe welony, misa z wodą, kije zaczynają tę przestrzeń określać i sygnalizować rodzaj estetyki, gdzie prostota i symbol, uniwersalność przekazu są zasadnicze. Zanim Kobiety założą czarne welony jak chusty i utworzą krąg, rozsypią na teatralnej podłodze czarną ziemię. Sypią tę ziemię, jakby rzucały jej garście w otwarty jeszcze grób. Aranżują przestrzeń, która za chwilę będzie przestrzenią wejścia w inne stany świadomości. Kiedy ustawią się w kręgu, zaczynają być Chórem Kobiet. Bardzo powoli wchodzą w tytułowy trans. Krąg obraca się, choć ruchu kobiet prawie nie zauważamy. Docierają do nas jednak wyrzucane przez nich słowa, narastający dźwięk nakładających się głosów. „Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie…”. Działania Kobiet przechodzą w wyraźny wystukiwany także stopami rytm. Słowa Zachęty czy Pobudki z „Gorzkich Żali” stają się transowym wezwaniem do wejścia w trudne doświadczenie żałoby.
Stworzenie tej transowej ramy pozwala realizatorom spektaklu przekraczać religijny wymiar tekstu, którym się posługują. Wykorzystują przede wszystkim jego wielki walor poetycki. Doświadczenie męki i śmierci Chrystusa, a także cierpień jego Matki można pokazywać jako rodzaj „widzeń”, rodzaj nawiązań, ale jednocześnie zajmować się cierpieniem, śmiercią i żałobą w jej ludzkim wymiarze. Męka i śmierć Chrystusa są przywołane na potrzeby transu, są jak senne widzenie, chociaż kobiety tu i teraz mogą z tym doświadczeniem robić bardzo wiele. Rozpinają je między Sacrum a Profanum. Kluczowe jest dla nich przejście przez kolejne etapy żałoby, by opłakać każdą poprzedzoną cierpieniem śmierć. Ale też tak jak to bywa w różnych religijnych wspólnotach, gdzie „Rozmowa duszy z Matka Bolesną” śpiewana jest z podziałem na głosy żeńskie i męskie, a Kobiety wyśpiewując żałość Maryi, włączają w ten śpiew swoje własne cierpienia, także tutaj Chór Kobiet wchodzi w przestrzeń własnych cierpień i ran. Uniwersalne spotyka się z jednostkowym.
By te etapy żałoby i przechodzenia przez indywidualne traumy mogły zaistnieć pojawia się na scenie mężczyzna. Jest tancerzem. Prawie niezauważalnie dla widzów siada blisko nich, pozycją ciała, ale także wyrazem twarzy nawiązuje do figury Chrystusa Frasobliwego. Ubrany jest jednak współcześnie – w lnianą koszulę i spodnie. Stopy ma bose.
Po tym jak jedna z Kobiet opowiada w swoim „widzeniu” o Chrystusie szykującym się na śmierć”, a pozostałe kobiety zaczynają rozgarniać rozsypaną wcześniej ziemię, jakby szukały tam pogrzebanych ciał, wchodzi w tę sytuację mężczyzna. Staje się Jezusem, Chór Kobiet gorzko wypowiada kolejne frazy tekstu przypominające zniewagi, jakich doznaje Jezus jeszcze przed wyrokiem Piłata. Zniewagi, upokorzenia, zdrady, fałszywe świadectwa. Te wyliczanki kończy co chwila zawołanie „Jezu mój kochany”. Ale nie jest to wyraz okazywanej Jezusowi miłości. Kobiety oskarżają, że dał się zabić, upokorzyć, oszukać. Są zbuntowane i wściekłe. Nie godzą się na spolegliwość Chrystusa i własną bezradność. Zdjęte z głów welony służą im do sceny biczowania, w warstwie wizualnej przeprowadzonego jednak tak, by welony nie sięgały ciała, lecz służyły do wydobywania z ciała ich własnych cierpień, głęboko w nim schowanych. Działania Chrystusa są oszczędne, sformalizowane w geście i ruchu. Istotna jest twarz tancerza, bardzo wyrazista, piękna i pełna bólu.
Wściekłe kobiety kończą swój gwałtowny seans i wówczas Jezus wchodzi pomiędzy nie, otrzymuje od nich welon, którym zakryta jest teraz jego twarz, otrzymuje też wyrzeźbione białe dłonie, w geście inspirowanym ikonografią maryjną. W ten symboliczny sposób staje się Matką Bolesną.. Zabieg ten wprowadza nową, niezwykłą jakość teatralnego działania. Powołana w ten sposób figura Maryi Matki jest symboliczna, odrealniona, jej wyrzeźbione ręce, wykorzystywane są przez tancerza w sposób niezwykle przejmujący. „Rozmowa Duszy z Matką Bolesną” jest rodzajem tańca, ale też metafizycznego niemalże zjednoczenia figury Maryi z Chórem Kobiet, wyrażanym przez nie bólem, buntem, niezgodą.
Spektakl już do końca swego trwania posługuje się tym dualizmem – tancerz wciela się w rolę Jezusa bądź jego Matki. To kolejne podkreślenie, że mamy do czynienia z sytuacją transową, sytuacją nie-wprost, to Chór Kobiet jest tu najważniejszy, prowadzi nas przez kolejne etapy „wychodzenia z traumy”. Słowa „Gorzkich Żali” są jednak niezbędne. „ Matko! Źródło miłości, niech czuję gwałt Twej żałości, dozwól mi z sobą płakać!”- czy mamy dzisiaj właściwe, lepsze słowa, by w rzeczywistość trudnego doświadczenia i żałoby wejść? Po tych właśnie słowach Kobiety tworzą drugi krąg („ Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie…”). Drugi krąg to wejście w doświadczenie cierpienia dalej, głębiej.
Niezwykłe wrażenie robi scena, w której Kobiety wymieniając kolejne etapy Męki Pańskiej, już po wyroku Piłata, mówią o nich, jak by to były ich rany, bo wyśmiewanie, obrażanie zawstydzanie, przemoc są też ich udziałem. Obrazoburczego kontekstu nabierają gesty rzucania kamieniami w stronę Jezusa (kamieniami, które pojawiają się znikąd, jakby kobiety zawsze je nosiły przy sobie, jakby zawsze czuły ich ciężar). Są oskarżeniem Boga, w imieniu także Jezusa. Złość, sarkazm, ironia – i uderzenie kamienia o deski sceny. Kamienie padają , jakby prowokacyjnie, wbrew ewangelicznym słowom „Kto jest niewinny, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Scena ma bardzo wysoką temperaturę. Równie silne działanie ma wychodzenie z niej, kiedy to jedna z Kobiet energicznie zbiera kamienie i je wynosi. Następuje swoiste zerwanie z ujawnionymi emocjami. Można przejść dalej.
Przechodzimy więc kolejne etapy. Najpierw Kobiety towarzyszą Maryi w sytuacji ekstremalnego doświadczenia- przygotowywania jej Syna na śmierć. Wchodzimy tu symbolicznie w przestrzeń ogromnego lęku, paniki, braku siły na zmaganie z cierpieniem i dalszą konfrontacją – najważniejsze jest tu działanie tancerza, pozbawione słów, pełne ekspresyjnych gestów (wzmocnionych rzeźbionymi dłońmi) i precyzyjnych układów ciała.. Kiedy Maryja usuwa się w cień, po kolejnym zawołaniu „Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie…”, zakończonym słowami „ O matko, źródło miłości, niech czuję gwałt twej żałości” następuje scena, w której Chór Kobiet konfrontuje się z całym złem świata wyrządzonym im i ich dzieciom. W scenie tej Kobiety sięgają po kije, które wniosły rozpoczynając swój transowy seans. Kije służą im do wyrażenia gniewu. By zaraz po tym, jak gniew ucichnie, a symboliczne kije staną się ich krzyżami, skonfrontować się z Chrystusa i własnym cierpieniem. Wypowiadane kolejne frazy tekstu, dotyczące Jezusa, zyskują żeńską końcówkę.
„Jezu, od pospólstwa niezbornie jako złoczyńca z łotry porównany, porównana,
Jezu mój kochany!
Jezu, od Piłata niesłusznie, na śmierć krzyżową od ludzi skazany, skazana,
Jezu mój kochany!
Jezu, srogim krzyża ciężarem, na Kalwaryjskiej drodze zmordowany, zmordowana,
Jezu mój kochany!”
I tak dalej…
Kiedy zdejmą z siebie te krzyże i kije „pójdą w kąt”, czarne welony posłużą im do stworzenia umownej, dynamicznej sceny, w której żałobne chusty zamienią się w „wiatr”, Kobiety poruszają chustami, jakby chciały coś przegonić, odegnać…. Ale przed nimi jeszcze Śmierć Chrystusa- Śmierć Syna- wejście w największą ciemność. Wciąż przy pomocy czarnych welonów tworzą czarną przestrzeń, wchodzi w nią tancerz-Jezus. Po chwili jego leżące ciało ( z rozłożonymi ramionami) Kobiety przykryją czarnymi welonami, uderzając kamieniami w podłogę opowiedzą o przybijaniu do krzyża. A potem następuje lament. Długi. Ni to śpiew, ni to płacz, niezwykła scena w niezwykłym wykonaniu. Kobiety opłakują wszystkie straty.
Kiedy lament ucichnie, za pomocą czarnych welonów, które są tym razem linami, tworzą obraz ukrzyżowanego Chrystusa. One go nie krzyżują, one towarzyszą mu w umieraniu. Kulminacją jest moment, w którym puszczają liny i słyszymy strzał, Jezus upada, martwy.
Żałobny obrządek wymaga teraz obmycia ciała. Na pierwszym jednak planie dwie Kobiety obmywają w misie z wodą kamienie. Niczym kości. Robią to powoli, dokładnie, cicho śpiewając modlitwę za zmarłych po ukraińsku…
W przestrzeni sceny pojawi się jeszcze Matka Bolesna (kolejna wersja gestu wyrzeźbionych dłoni). Za sprawą artysty tancerza wyrażone zostają rozpacz, żal, smutek.
Kobiety zabierają ją, otoczoną ich współodczuwaniem, śpiewając: „Ach, ja Matka boleściwa, pod krzyżem stoję smutliwa, serce żałość przejmuje. O Matko, niechaj prawdziwie, patrząc na krzyż żałośliwie, płaczę z tobą rzewliwie! Jużci, już, moje Kochanie, gotuje się na skonanie, toć i ja z Nim umieram!”
Zapada ciemność. Zakończony już obrzęd. Wracamy do życia. Na scenie w słabym świetle widzimy młodą, zieloną roślinę.
Trwają długie oklaski. Nie bez powodu. Uczestniczyliśmy nie tylko w obrządku, ale też bardzo starannej teatralnej pracy, w której słowo poetyckie, reżyseria, aktorskie działanie, zastosowane środki plastyczne, obraz, śpiew, taniec, muzyka tworzą niezwykłą, spójną jakość.
Jeszcze parę słów o muzyce. Chociaż „Gorzkie Żale” się wyśpiewuje, to jednak autor muzyki –Sebastian Ładyżyński, korzystając z poetyckiego tekstu nabożeństwa, nadał mu nowy muzyczny wymiar. W „Gorzkich Żalach/ Świt” trudno oddzielić tę jakość muzyczną od całości. Tyle w niej melorecytacji, muzycznych odwołań do śpiewów lamentacyjnych, improwizacji wokalnych Chóru Kobiet (zasługujących na najwyższe uznanie), że towarzyszące ich działaniom nagrane tło muzyczne jest prawie niesłyszalne, ale przecież spełnia swą istotną rolę w przeprowadzeniu widzów przez zaprojektowane teatralne misterium.
Pozwoliłam sobie dość szczegółowo opowiedzieć o tym spektaklu, by wrócić do pytania: czego właściwie byłam świadkiem? Zapytałam też siebie: dlaczego tak intensywny był mój odbiór tego „czegoś”?
Mam wrażenie, że siła teatralnego przekazu i jego oddziaływania wynika nie tylko
z wyjątkowości tekstu „Gorzkich Żali”, choć trudno znaleźć inny tekst, który tak mocno, z takim żarem odnosiłby się do cierpień, związanych ze śmiercią, także śmiercią Boga (już w samym tytule gorycz tych żali jest przecież zastanawiająca). Nie tylko zastosowane tu teatralne środki, umiejętności aktorskie, wokalne, reżyserskie, niezwykła zespołowość tego przedsięwzięcia są tu być może najważniejsze. Istotne jest także to, że spektakl ten paradoksalnie trafia na nasz głód żałoby. Żyjemy bowiem w czasach, gdzie śmierć jest wokół nas bez przerwy, jest jej coraz więcej. A żałoby coraz mniej. Nie mamy już narzędzi, by przez żałobę godnie przejść, by ją wyrazić, by ją naprawdę przeżyć. Za sprawą realizatorów „Gorzkich Żali” możemy w symboliczny sposób opłakiwać tych, co codziennie odchodzą w Ukrainie i wspomnieć tych wszystkich, którzy tak licznie opuszczali nas na zawsze przez ostatnie lata. I za to jestem teatrowi Logos wdzięczna. Że przypomina nam, że łzy są ważne i rozpacz, i lament.
Mam jeszcze potrzebę, by wymienić wszystkich wykonawców „Gorzkie Żale /Świt”.
Oto oni:
Jolanta Jackowska
Jolanta Kowalska
Karolina Łukaszewicz
Agnieszka Makówka
Helena Saciuk
Ewa Stefańska-Nowak
Karolina Szymańska-Maziarz
Natalia Szymańska
Katarzyna Tercz
Krzysztof Pabjańczyk


Ewa Sokół-Malesza

Joanna Gerigk

Wrocław/Praga

Polecam